BIDON NA MAJÓWKĘ - KONKURS The North Face i SIGG
2 bidony nagrody w konkursie fot. D.Szymborska |
Uwielbiam majówki. Nie muszą być
biegowe (ale fajnie jak są). Ogromną frajdę sprawia mi pakowanie: jedzenia,
picia, kocyka. Cieszę się jak przygotowuję specjalne piknikowe jedzenie. Nie
przeszkadza mi to jak jestem obładowana pięcioma tobołkami, z których co
rusz wypada a to piłka a to frisbee a to wysypują się wykałaczki. Majówkowe
wypady do parku, lasu mają swój niezorganizowany urok. Co roku pojawia się
pytanie gdzie urządzić majówkę?! Przez kilka lat z rzędu z przyjaciółką
urządzałyśmy majówki na Polach Mokotowskich, potem jakoś coś którejś z nas
wypadło i tradycja się urwała.
Konkurs polega na tym by w
komentarzu zaproponować i króciutko uzasadnić miejsce na idealną majówkę.
Miejsce DOWOLNE, to że w tym roku nie uda mi się polecieć do Singapuru na
majówkę jest raczej pewne ale za rok?! Czemu nie!
Czekam przez tydzień na
Wasze pomysły gdzie na majówkę. Może być rowerowa, biegowa i tak, tak napiszę
to, taka, gdzie mogłabym w końcu popływać w wodach otwartych.
Do wygrania dwa majówkowe bidony
firmy SIGG, czerwone z napisem THE NORTH FACE. Bidon ma pojemność 0.6L, jest
szwajcarski, jest śliczny, jest czerwony i jest super praktyczny. TNF to moja
ulubiona firma jeżeli chodzi o sprzęt do biegania po górach, a tutaj połączenie
ulubionego producenta bidonów czyli super nagroda. Sigg produkuje takie bidony,
które nigdy brzydko nie pachną, serio, zapomnisz wylać kawy z mlekiem,
otwierasz, wylewasz, myjesz i możesz nalać wody mineralnej bo zapach zepsutego
mleka się zmywa. Oczywiście nikogo nie namawiam do przechowywania kawy z
mlekiem przez kilka dni w tym bidonie. Uważam, że świetnie się nadaje na
majówkę dlatego ten konkurs.
Na komentarze, propozycję, gdzie
warto pojechać na majówkę czekam do 4 maja, w poniedziałek 5 będzie ogłoszenie
wyników! Nagrody wyślę pocztą.
Idealnym miejscem na majówkę są nasze kochane mazury. Jezioro Niegocin, yacht, buty do biegania = sama wolność ;-)
OdpowiedzUsuńnie umiem (jeszcze) żeglować :( ale popływałabym w wodach otwartych :)
UsuńIdealnym miejscem na majówkę jest nasza rodzinna, stara, drewniana górska chata w Beskidach. Bez internetu, bez dojazdu, bez telewizji. Po raz kolejny wybieramy się tam ze znajomymi, by w głuszy i ciszy odpocząć i dobrze się bawić. Poranna kawa na tarasie z widokiem na Babią, a potem górska wycieczka na okoliczne szczyty. Wieczorem oczywiście ognisko, kiełbaski i gitara. Dla leniwych hamak rozwieszony między drzewami, a dla zmarzluchów 80-letni piec w izbie, w którym trzaska ogień. I wspaniałe towarzystwo przyjaciół :)
OdpowiedzUsuńlubię surwiwal wytrzymuję tydzień i marzę o ciepłym prysznicu :) a w góry to bym pojechała....
UsuńPrzecudne miejsce - nad Krutynią. Wojnowo, blisko Gałkowa, w którym organizowane są co roku Maratony Mazury. Cisza, spokój, przecudnej urody okolica, przez która przepływa rzeka Krutynia. Kajaczki do wypożyczenia w każdej chwili, w każdej miejscowości. Można wybrać utarte szlaki kajakowe (wtedy jest sporo ludzi), lub ciche, nieznane, ale i zarośnięte, dzikie miejsca rzeki. PO maratonie w tamtym roku zrobiliśmy sobie taki spływ (odpoczynek dla nóg :))) Pamiątką są niesamowite zdjęcia przyrody - łabędzi z młodymi, kaczek, ich gniazd, wysepek, itd....Miło tez jest, kiedy sobie płyniesz obok jakiegoś gospodarstwa i ktoś oferuje ci świeżutkie pączki lub bułeczki z jagodami własnoręcznie zrobione :))))) Polecam gorąco! Czaderskie miejsce!
OdpowiedzUsuńspływ brzmi super!!! chcę się wybrać tutaj lokalnie w niedzielę a taki dłuuugi brzmi jeszcze lepiej :)
UsuńW mojej opinii, choć możliwe, że nie do osiągnięcia, najlepszym miejscem na Majówkę dla biegacza byłaby Kenia. Otóż każdy wie, jakich Kenia wychowała biegaczy, maratończyków. Bieg w takim klimacie byłby pięknym, morderczym treningiem dla biegacza. Przy okazji można byłoby poznać, w jakich warunkach przypada trenować najlepszym i może dzięki temu przybliżyć się do bycia "najlepszym". Panujące ciepłe temperatury sprzyjają także nabraniu złotego koloru na swej skórze, prawie jak wakacje nad morzem :D Przy okazji to także imponująca i bardzo ciekawa wyprawa, na którą nie każdy by się wybrał. :)
OdpowiedzUsuńCiężko się nie zgodzić to jest super miejsce na majówkę :) tyle, że trzeba ją przedłużyć do czerwcówki, żeby jakieś efekty treningowe były!
UsuńW pierwszej chwili chciałem polecić Mazowsze centralne. Tylko ja mam tak, że płakałbym 7 dni gdyby okazało się, że pomimu terenów biegowych i miejsc do pływania pogoda dała ciała. Trzeba postawić więc na coś co pogodowo jest sprawdzone. Wersje są dwie (nie różnią się finansowo tylko poziomem "wiary w siebie"). Pierwsza wersja ta dużo bardziej bezpieczna to Tel Aviv. Bilet w obie strony z wyprzedzeniem kilku miesięcznym spokojnie moźna kupić za 1000 zł, a kilku dniowy pobyt w hostelu nie zagrabi mam resztek w portfelu. Pływanie? Magia, można szaleć też w solance (ciekawy wpływ na regeneracje?) Bieganie? Trochę Kenia trochę Włochy Trochę cywilizacja:) - brak pyłków! Jedzenie? Bardzo podobne i bardzo inne!.. Tak przy tym Izraelu się pochyliłem, że już nie muszę pisać o miejscu drugim, ale skoro obiecałem to napiszę. Floryda, a dokładniej Key West. Bilet kupimy już za1600-1800. Wiadomo lot chwilę trwa, ale co to jest 12 h? Łączny czas w podróży to 1 doba. 5 czy 6 pozostałych mamy na bieganie po 7 milowym moście nad błekitnym oceanem, ganianiu papug, piciu trunku hemingwaya i pluskaniu w najpiękniejszej oceanicznej wodzie. Wracając zawsze moźna przebiec się w Miami Beach i jeszcze przed wejsciem na pokład zamoczyć w błekicie. (Jakby urlop trwał jeden dwa dni dłuźej) wypływając z Miami po 3 godzinach jesteśmy na Bahamah. Na dzień. Tam biegać jest gdzie, pływać równieś, w na posiłek proponuję Kokosa i Piwo na mączystej plaży.
OdpowiedzUsuńA jak się już jest w Izraelu to można nad Morze Martwe się wybrać - wypycha lepiej niż pianka, którą mam! A US też brzmi ciekawie, choć wizy na razie nie mam :(
UsuńJeśli maj i majówka, to koniecznie miasto zakochanych, czyli Paryż. Wiem, że brzmi to nieco pretensjonalnie, ale ja na prawdę lubię to miasto. Nie mogę się tylko zdecydować co do miejsca - czy koszyczek koniecznie z butelką wina i kocyk na Polach Marsowych z widokiem na Wieżę Eiffla (w Paryżu nikt nie ściga za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych). Żeby było z akcentem biegowym, to dla tych, którzy degustowanie wina zostawili na wieczór - zawody kto pierwszy na pierwszy poziom wieży. Czy też może termos z kawą z mlekiem i świeże croissanty (w takim miejscu można, tam nie szkodzą ;) na schodach dziedzińca bazyliki Sacre Coeur, z widokiem na cały Paryż. A potem żeby rozchodzić - spacer po Montmartre.
OdpowiedzUsuńNie znam Paryża :( byłam tam tylko przejazdem ale TAKI piknik jak proponujesz brzmi super. Chyba wybrałabym opcje wina wieczorem...a może i w południe i wieczorem :)
UsuńJeśli będziesz miała możliwość koniecznie skorzystaj. Dodam tylko, że gdybym miała wybierać pomiędzy Paryżem a Tatrami, to by mi serce pękło na pół.
UsuńMiejsce na idealną majówkę to Mysłakowice - pięknie położone w sercu Jeleniogórskiej Doliny Pałaców i Ogrodów, w której poczułem się jak w Tyrolu. W Mysłakowicach są piękne, dwupiętrowe domy z charakterystycznie zdobionymi balkonami. Najczęściej w dekoracjach balkonowych występują stylizowane motywy roślinne, tulipany i lilie. Domy te – jak większość miejsc w Kotlinie Jeleniogórskiej – mają niezwykle ciekawą historię. Postawili je prawdziwi Tyrolczycy, wypędzeni ze swej ojczyzny przez prześladowania religijne. Wiosną 1838 roku 49 rodzin tyrolskich osiedliło się w Mysłakowicach. Tyrolczycy żyli skromnie. Zdobyli sławę jako doskonali hodowcy i serowarzy. Ich domy przetrwały już ponad 170 lat i część z nich jest nadal w dobrym stanie. Mysłakowice są położone centralnie w stosunku do okolicznych zabytków: pałaców, ogrodów, zamków i kościołów. Baza w Mysłakowicach pozwala na wygodną eksplorację całego regionu. A same Mysłakowice pełne są ciekawostek. Na przykład takich jak dwie marmurowe kolumny przywiezione z włoskich Pompei. To prezent od króla Neapolu dla Fryderyka Wilhelma III z okazji wybudowania nowej wspaniałej rezydencji w Mysłakowicach. Majówka tutaj to jest pomysł.
OdpowiedzUsuńMiejsce idealne to Szklarska Poręba, tu właśnie jestem i bardzo ciężko trenuje. Jeździć i biegać jest gdzie, no i zawsze w górę. Cudowne miejsce na wycieczki biegowe i rowerowe. 12km podjazdu na przełęcz Okraj!!! A wieczorem wizyta u super masażysty Darka, który czyni cuda z nogami. Jest basen 25m 4 tory ciągle pusty wiec pływać tez jest gdzie!! No i treningi odbywają sie tu na długu tlenowym polecam!!!
OdpowiedzUsuńJako Olsztynianka oczywiście zapraszam do nas - kilka jezior w obrębie miasta, otoczonych lasami, w których jest kilkanaście tras biegowo - rowerowych dla każdego - różne nawierzchnie, różne ukształtowanie.Oczywiście wszędzie jest masa miejsc na piknik, są nawet wydzielone miejsca na ogniska :)
OdpowiedzUsuńA sama pojechałabym do Krościenka nad Dunajcem - byłam w wakacje i jeszcze wspominam - maleńka mieścinka z atrakcjami sportowymi podobnymi jak w Olsztynie - trasa rowerowo-spacerowa kilkadziesiąt km - aż do Słowacji, biegnąca wzdłuż rzeki, kocyk jest gdzie rozłożyć, na góry popatrzeć (a najlepiej najpierw pochodzić, potem popatrzeć), blisko do Szczawnicy, a w pół drogi karczma z mega pysznym jedzeniem. No i spływ Dunajcem tratwą fisacką - super sprawa :))
Majówkę lubię spędzać na Podlasiu w okolicy Białowieży - w Siole Budy. Piękne drewniane domki w białoruskim stylu - żywe błękity i czerwienie, białe okiennice, które wyglądają jakby były robione na szydełku, a nie rzeźbione. Wokół dzika przyroda - las, który wygląda dokładnie tak jak wyglądał 1000 lat temu. To właśnie w takim lesie można usłyszeć ciszę. Czy słyszeliście kiedyś ciszę? Ja słyszałam raz - właśnie tam. Przerwał ją nadlatujący ptak. W dzień można wybrać się na kajaki, pochodzić po lesie, odwiedzić żubry i inne zwierzęta. Można też wsiąść na rower i krętymi leśnymi ścieżkami dojechać pod samą granicę. Wieczory najlepiej spędzać przy ognisku - bo niezależnie od temperatury w dzień, wieczory majowe są po prostu chłodne. Na szczęście, jest to okolica w której mieszkają wspaniali masarze, którzy od pokoleń robią świetne kiełbasy. Idealne nie tylko na ognisko. Sportowcom nie proponuję księżycówki ,ale wszystkim innym zdecydowanie proponuję odrobinę zacnego trunku na bazie trawy żubrowej. Świetnie rozgrzewa trzewia i raduje serce.
OdpowiedzUsuń