Pływanie dla każdego - Terry Laughlin – recenzja
Ja też już umiem tak wydychać powietrze nosem!
|
Jakoś dziwnie się czułam siedząc i czytając książkę o pływaniu.
Przeczytałam kilkadziesiąt pozycji o bieganiu, tutaj jakoś czytanie na siedząco
mi nie przeszkadzało. To pierwsza książka poświęcona tylko pływaniu, czytałam
sporo o triathlonie a tutaj tylko woda…. Trzeba będzie się przyzwyczaić do
czytania o pływaniu bo już w kolejce czeka kolejna tym razem o wodach
otwartych.
Wracając do Terry’ego Laughlin’a to dobry podręcznik. Tłumaczy i
przybliża TI – czyli magiczne total immersion. Dlaczego magiczne? Ano bo,
według autora (na sobie na razie tego nie mogę jeszcze potwierdzić) wtedy pływa
się naprawdę. Naprawdę szybko, wydajnie i bez wielkiego zmęczenia. Czyli to
wszystko do czego dążę bo na razie idzie mi powoli i padam po treningu. Inna
sprawa, że nie trenuję tak jak zaleca Terry. Używam deski, ósemki, jednak nie
mam poczucia bezsensownego młócenia długości tylko robienia postępów. Czyli u
mnie to takie semi-total immersion.
Książka, jak dla mnie nie jest napisana przystępnym językiem. Momentami
ciężko się ją czyta. Nie wiem czy to wina tłumaczenia czy tak było w
oryginalne. Wiem, że w polskim ciężko o bezosobowość i bezpłciowość ale tutaj
adresatem był facet – zawodnik.
Ciężkawy język, męskoosobowy adresat, to jak wady, jednak jak już się
przez to przebrnie to jest o czym myśleć. Bo Laughlin uczy szacunku i
akceptacji do wody. Myślę, że to najważniejsze przesłanie tej książki – na ile
to możliwe stać się opływową rybą, mądrze i ze zrozumieniem ćwiczyć.
Tak jak w przypadku diety cud, tutaj pływacki cud też wymaga wręcz
fanatycznej wiary, że w efekcie będziemy pływać szybciej. Terry nie obiecuje
sukcesu po miesiącu lecz po latach. Co dla zawodniczki, która swój pierwszy
start ma w maju tego a nie 2025 roku nie brzmi zbyt optymistycznie.
To książka baza, do której będę zerkać. Dzięki niej zrozumiałam jak
ważna jest rozmowa z trenerem i poznanie swojego ciała. Jeżeli wasz trener nie
tłumaczy dlaczego macie zrobić dane ćwiczenie, to… zmieńcie trenera. Im więcej
wiem o tym jak i po co pływam tym lepiej mi to wychodzi.
Pływanie dla każdego, Terry Laughlin, Buk Rower, Zielonka, 2007
Wiesz, to chyba tak jest ze wszystkim - z bieganiem, z chodzeniem po górach, z jakimkolwiek sportem, z pracą, z życiem wreszcie. Świadomość siebie, swojego ciała i szacunek dla materii, z której tworzymy - czy to woda w przypadku pływania, czy grawitacja jeśli chodzi o bieganie :). Do mnie to dotarło po przeczytaniu książek zupełnie niesportowych. I może nie jest to fanatyczna wiara w to, że się uda, a bardziej rodzaj medytacji, kiedy wprawiamy swój umysł w określony stan. W tym stanie dopiero wierzymy, że to co robimy ma sens i przyniesie rezultat, z którego będziemy zadowoleni. Ale... wszystko zaczyna się i kończy na cierpliwej i systematycznej pracy. Dlatego wierzę, że Twoje treningi przyniosą rezultat :).
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka, super ! Też czytam od czasu do czasu takie tytuły.
OdpowiedzUsuń