Sopot jesienią – na obiad i na śniadanie
Znacie takie ekipy: przyjeżdżają pociągiem, wszystko spakowane w kokpitówkę (najlepiej taką co mieści się we wszystkich lukach bagażowych najtańszych linii lotniczych), potem imprezka w wynajętym mieszkaniu, a w niedzielę tyr-tyr-tyr z walizeczką na dworzec by wrócić do domu...
Kojarzy mi się to z wieczorami panieńskimi albo kawalerskimi…chyba nawet tymi drugimi bardziej….
W każdym razie w weekend łączyła mnie z takimi ekipami: walizeczka i wynajęte mieszkanie. Odróżniało – przejście piechotą w świetnym towarzystwie ponad 40 kilometrów w ciągu dwóch dni, jedno jesienne pływanie i jedno morsowanie w morzu….
Pojechałyśmy we cztery do Sopotu. Postawiłyśmy na pewniki jedzeniowe, bo….. nie chciałyśmy zawodu.
Zadziałało. I tak śniadania były dwa. Pierwsze w przydworcowej restauracji – czyż nie brzmi to zniechęcająco? Jednak mowa o bardzo popularnym lokalu – „Cały Gaweł”, tak to ten co ma półeczkę na komórkę w łazience, co to ją ostatnio ukradli i zrobili drugą taką samą.
W sobotę rano jest tam tłum, ba czeka się w kolejce do stolika. Ogródek nie ogrzewany, ale z muzyką (z głośniczków leciała ABBA). Śniadania dobre, szybko podane. Można domówić sobie dobre kakao. Smakowało mi, choć może nie było jakiś fajerwerków i grzanki były chłodne, ale ser dobrze zgrillowany. Buraki świetne i nie pachnące piwnicą (jak to się czasem zdarza), jedynie pasta z awokado pozostawiała wiele do życzenia. To z pewnością miejsce, nie tylko modne, ale na szczęście również smaczne!
W niedzielę jadłyśmy śniadanie na plaży. Nie był to kefir z bułką, a prawdziwe śniadanie przy stolikach rozstawionych na plaży. Miejsce nazywa się „Małe Molo” – to nie jest przypadkowa nazwa, bo właśnie w tym miejscu przy plaży jest….małe molo, bardziej pomost, pomościk, ale jest.
Tutaj też tłoczno, ale dużo miejsc siedzących, zarówno na plaży, jak w środku. Śniadanie zaledwie poprawne i dość drogie. Jadłam pancakes, a w paście z makreli była cebula! Wiem bo się dopytałam przed zamówieniem. Proszę się nie śmiać – dla mnie to coś niezjadliwego!!! Podobno świetne pieczywo, fajne tacki śniadaniowe, bo sami sobie do stolika przynosimy z baru nasze zamówienia.
A teraz najbardziej przewidywalny obiad w Sopocie – "Tawerna Przystań". Nie było flądry, nie było kerguleny, był solony dorsz i zupa rybna. Nie było paragonu grozy. Chyba dawno tam nie byłam, bo ucieszyłam się z tego, że jest wybór – mała i duża zupa rybna. Tym sposobem można sobie dobry obiad skompletować, taki na który jest „miejsce”.
Zupa rybna bardzo rybna i aromatyczna, dorsz fajny, frytki okej, a surówka świetna. Jadłyśmy na dworze – dużo stolików oddzielanych pleksi, jest też coś jak szklarnio-namiot, ale tam było dużo bąbelków, nie wspominając o wirusie na „c”.
Te trzy posiłki zjadłyśmy na dworze. Ot miałyśmy szczęście pogodowe, cudowną jesień, piękne kolory i całkiem ciepłą wodę w morzu, miała 10 stopni….
Ja uważam że na te czasy sprawdzoną wróżką w polsce jest Alicja
OdpowiedzUsuńwróżbę online można zamówić szybko i bezpiecznie na stronie wróżka online
Wykonuje również rytualy miłosne, naprawe zwiazku i powrót osoby na której nam zależy.
Ja zawsze zamawiam na stronie http://wrozkaalicja.pl
cieszę się, że Wróżka Alicja jest stanie sprostać Twoim oczekiwaniom. Blog jest poświęcony sprawom sportowo kulinarnym. Zapraszam do komentowania a nie reklamy wróżki.....
Usuń