Półmaraton Praski w Warszawie – wspomnienia z soboty (jedzeniowo biegowe)
Czego nie robić przed nocnym biegiem? Na pewno nie jest dobrym pomysłem zjedzenie pizzy z anchois na obiad!!! Nic nie leżało na żołądku, ale za to taaaak chciało mi się pić!
W sobotę wieczorem, bo o 20.30 wystartował praski półmaraton. Bardzo sympatyczny bieg – na starcie laserowy szoł, na mecie wystrzały ogniste, z pewnością miłe wspomnienia.
Biegłam równym tempem, uśmiechałam się do kibiców i cieszyłam z każdego punktu z jedzeniem i piciem.
Nie powiem, że biegłam treningowo, bo tak mówią ci, którym nie poszło. Biegłam, żeby zrobić wybieganie. Ot przygotowania do jesiennego maratonu w moim przypadku nie przebiegają zbyt gładko, dlatego bardzo ale to bardzo potrzebowałam długiego wybiegania. A zorganizowany bieg to świetny trening – nie trzeba nosić ze sobą picia, stać na czerwonym świetle…do tego jest trochę emocji i mobilizacji – bo co zawody to zawody!
Czy polecam te zawody?
Cóż każdy trenuje inaczej, dla mnie bieganie wieczorem jest trudne, najbardziej lubię zrobić trening rano i tyle, a tutaj czekanie i np. nieprzemyślane jedzenie może wiele utrudnić… generalnie zarówno zawody jak i treningi w innych niż nasz organizm jest przyzwyczajony godzinach to większe wyzwanie.
A teraz pora na dokumentację fotograficzną – na górze była pizza z anchois. Dalej set sportowy. Potem medal na mecie, wreszcie domowy burger następnego dnia, bo jedzony chwilę po północy….
A teraz pora na dokumentację fotograficzną – na górze była pizza z anchois. Dalej set sportowy. Potem medal na mecie, wreszcie domowy burger następnego dnia, bo jedzony chwilę po północy….
Komentarze
Prześlij komentarz