Finały pod dachem, czyli Holmes Place Indoor Triathlon 2022
Chyba trochę przeszkadzaliśmy tym, którzy przyszli sobie zrobić selfie, pokazać bickę albo też „ograć” basen na Insta...
Od późnego popołudnia (w 4 turach) startowaliśmy w finałach, mówię my, bo przez kilka miesięcy eliminacji się całkiem nieźle poznaliśmy.
Ja byłam w Finałach Kobiet B i bawiłam się świetnie. Mogę powiedzieć, że żeby nie przeszkadzać tym którzy przyszli się lansować na siłownie, śpieszyłam się jak mogłam, żeby szybko skończyć triatlonowanie...
W finale nasz dystans to było: 500m w basenie, 15km na rowerze i 5 na bieżni.
Tegoroczna edycja była naprawdę ciekawa, z jednej strony eliminacyjne dystanse były różnej długości – co ma swoje zalety i wady. Zalety – można się sprawdzić na sprincie czy 1/8IM, z drugiej nie można miesiąc po miesiącu porównywać wyników – a to jest super przydatne by widzieć czy nasze treningi zmierzają w dobrym kierunku.
Koniec triathlonowania pod dachem oznacza, że do „prawdziwego” sezonu już bardzo blisko.
Myślę, że można zmienić kilka rzeczy w organizacji, ale i tak uważam, że zawody są super, ekipa startujących, pomimo przeszkadzania lansującym się jest przewspaniała, a emocje, szczególnie w finale naprawdę duże.
Każdy i każda dała z siebie wszystko, taki amatorski sport bardzo lubię – ściganie się w dobrej atmosferze – o to chodzi (raczej: pływa, jeździ (nawet w miejscu) i biega)
Okazało się, że nagroda, którą dostałam – piłeczka do rolowania (bo jak to inaczej nazwać, mimo, że sprzęt jest kulisty to rolujemy a nie turlamy) była bardzo przydatna. Po mocnym starcie, powiedzenie, że wszystko boli to za mało…. więc jest co rolować...
Już się cieszę na „za rok”.
Wieczorny start utwierdził mnie w przekonaniu, że zdecydowanie wolę startować rano, ale jednocześnie pokazał, że organizm radzi sobie również z wysiłkiem w porach popołudniowych. Jednak zostaję przy treningach rano, bo wtedy (wydaje mi się) mam więcej siły i napewno większą frajdę ze sportu.
Komentarze
Prześlij komentarz