Sprint w Serocku – już czekam na 2023
Oh, jakie to były super zawody. Wszystko (no może te podjazdy to, tak troszeczkę mniej) mi się podobało na zawodach w Serocku.
- Blisko z Warszawy – to ważne, bo odpada kombinowanie z noclegiem, które z reguły jest sporym wyzwaniem i kosztowym i organizacyjnym,
- Start o 9 a strefa zmian otwarta od 7.30 – wszystko do ogarnięcia na spokojnie,
- Czysta rzeka bez nurtu – Narew,
- Ratownicy, którzy nie robili fal motorówkami ani skuterami,
- Trasa rowerowa mimo, że pełna podjazdów i naprawdę trudnych zjazdów (szczególnie ten przed końcem albo początkiem drugiej pętli) – bez dziur i do tego malownicza,
- Bieganie mimo dwóch pętelek pełnych podbiegów i zbiegów w tak zwanych ślicznych okolicznościach przyrody – wzdłuż rzeki, bez komarów,
- Szybka wydawka rowerów ze strefy zmian.
Ale to czego nie ma w tych punktach, a mi się wydaje bardzo ważne to naprawdę świetna atmosfera – tam było miło! Bez jakiegoś dziwnego zadęcia, bez tłumów, kameralnie i super sympatycznie!
Za rok jestem na pewno! Chyba na olimpijce, jak poćwiczę podjazdy, jedynie ucieszyłabym się gdyby organizatorzy byli bardziej restrykcyjni w stosunku do lokalnych kierowców, którzy pojawiali się na trasie dość niespodziewanie.
To była naprawdę świetna niedziela!
ps. 4 w kategorii wiekowej byłam.
fajna strona, myślę że każdy znajdzie tu coś dla siebie
OdpowiedzUsuń