TRYB JASNY/CIEMNY

Lychees – nowy wymiar wegańskości?





Kilka lat temu będą w odwiedzinach u przyjaciółki w Brukselii poszłyśmy do azjatyckiego, wegańskiego bistro. Było super smacznie, potem okazało się, że współwłaścicielka ma chłopaka Polaka a świat wegański wcale taki duży nie jest…. 

Smaki jednak nawiązywały do rybnych – niekalmar smakował jak kalmar i tak dalej (KLIK).

Wegański hotspot w Warszawie

Teraz, w tygodniu wybrałyśmy się do (podobno) najmodniejszej restauracji wegańskiej w Warszawie – Lychees. W weekendu jak piszą inernety są kolejki i tłumy, w tygodniu był ruch, ale nie było problemu ze znalezieniem stolika. Lokal przy Bielańskiej 1 to połączenie, jak to się teraz mówi dwóch konceptów, więc jest i drinkowe menu i to z Lychees.


Hipsterska atmosfera

Lychees spełnia wymogi hipsterkiego miejsca: siedziałam w czapce (nie zdążyłam umyć włosów przed naszym spotkaniem) – i bynajmniej nie byłam jedyną osobą w lokalu w czapce, wszyscy jesteśmy „na ty”, menu składa się z wymienionych składników, część z nich musiałyśmy googlować, żeby zrozumieć co zamawiamy, obsługa jest powolna ale miła.

Kulinarne doświadczenia

A teraz o samych daniach, bo wypróbowałyśmy trzy. To było naprawdę smaczne! Nie nawiązywało do mięsnych albo rybnych smaków, było dobrze doprawione, czasem tłuste (olej, majonez), ale na pewno były to dania, których sama w domowej kuchni bym nie przygotowała.

Warto spróbować!

Jednym słowem warto się było wybrać bo smaki inne! 




















Na zdjęciach pierwsza pozycja czyli congee z masłem z nerkowców, grzanka z ziemniakami i chipsami i ogórki – bo brakowało nam czegoś zielonego do naszego drugiego śniadania.

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa