TRYB JASNY/CIEMNY

Nocny Market 2021



 
Na otwarcie nie poszłam, bo dużo ludzi, nie przyszłam też po ciemku (gdy jest najfajniej) z tego samego powodu. Wybrałyśmy się w piątek chwilę po 17. To był bardzo dobry pomysł – ludzi mało, ale już ktoś było, dzięki temu, że było to zaraz po otwarciu nie było jeszcze kolejek, można było porozmawiać, dowiedzieć się dokładnie co w którym daniu jest.

Plan był taki, spróbować w 3 miejscach. Wybór (po sugestiach na fejsbukowych grupach) padł na: tajskie, japońskie i wietnamskie. Do picia komubucha.


Zacznę od handrolla z Japonek. Nie jem surowych ryb dlatego wybrałam coś nazwanego paprykarzem co zawierało ciekawe dodatki i powstało na bazie łososia (poddanego obróbce cieplnej, nie mogę sobie tylko przypomnieć jakiej….). Porcja minimalna, ale pyszna. Za 10PLN cieszyłam się chrupiącym nori, dobrym ryżem i ciekawym nadzieniem. Taka przekąska na dwa, trzy kęsy. Tak jak sushi na wynos z tego miejsca, mi zupełnie nie przypadło do gustu, tak ta przekąska była świetna.





Potem Bangkok Soi – tam zjadłam phad thai z tofu. Bardzo smaczny makaron, tofu chrupiące (sztuk 3), dobrze doprawione, z limonką do skropienia. Naprawdę dobre danie. 26PLN.





Na koniec jedwabniki i bao z warzywami. Jedwabniki cóż – nie moja wersja, marynowane więc nici z chrupania. Bao z warzywami smakowało jak pasztecik świąteczny, sos tylko octowy do tego – to wypadło zdecydowanie najsłabiej (Pho2), ale dwie wcześniejsze potrawy mi smakowały.




Na Nocnym było naprawdę sympatycznie, miła atmosfera, stosunkowo chłodno, zielono i smacznie. 

Muzyka głośna. Przyjechałam autem więc nie mam pojęcia jakie drinki można wypić, a było kilka miejsc je serwujące.




Raz, no góra dwa razy w sezonie lubię tam podjechać, zmieniają się stoiska więc następnym razem spróbuję czegoś nowego.

Przed wejściem pomiar temperatury, nie wiem czy obowiązują jakieś limity osób, w każdym razie chwilę po 17 w piątek było spokojnie i na pewno nietłoczno.

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa