TRYB JASNY/CIEMNY

Dobre strony kontuzji


Jeżeli jesteś nowym moim czytelnikiem albo czytelniczką to możesz zacząć się zastanawiać nad tym, dlaczego nie ma wpisów ani motywacyjnych, ani sportowych? Owszem na facebook’owym FP było o złamaniu 2 godzin w maratonie, a tutaj na blogu o złamaniu mojej kostki.

Dla kogoś, kto od kilku lat stara się mieć minimum 5 treningów w tygodniu, nagły ich brak jest…gorzej niż straszny.

Jak byłam mała to zaczytywałam się opowieściami o dzielnych dziewczynkach, jedną z nich była Ania z Zielonego Wzgórza, drugą Pollyanna….

Ponieważ nie cierpię osób, które się nad sobą użalają, a wiem, że kontuzje się zdarzają to przygotowałam listę dobrych rzeczy, które wiążą się ze złamaniem nogi. Brzmi dziwnie prawda? Ale rozwodzenie się jak boli, jak źle jest nudne a wynajdywanie dobrych rzeczy poprawia humor.

Jeżeli więc nie możesz trenować z powodu kontuzji to zerknij tutaj, albo podpowiedz co jeszcze można dopisać, żebym ja i inni czuli się lepiej.

To co dobre spotyka kontuzjowanych (połamanych):


Wyspanie się 

- leki przeciwbólowe mogą zdziałać cuda – po pierwsze nie boli po drugie można spać i spać.

Chudnięcie 


– nie jest się głodnym (albo dlatego, że tak boli albo dlatego, że nie można się ruszać).

Czytanie 

– w normalnym treningowym tygodniu nie da się wygospodarować tyle czasu na czytanie, ile bym chciała (w każdym razie ja nie potrafię), a teraz nadrabiam zaległości książkowe!

Przyjaciółki 


– życie towarzyskie z pozycji horyzontalnej też jest okej, przyjaciółki przyjdą, przyniosą owoce, pozmywają, dostaje się prezenty a przede wszystkim dużą dawkę plotek! A wiadomo, że to poprawia humor od razu i na długo.

Porządki 


– owszem po domu ciężko się poruszać, ale mój pulpit na komputerze nigdy nie był tak uporządkowany jak teraz!

Prezenty 


– baloniki, kwiaty, biżuteria, słodkości – bycie obdarowywanym poprawia humor bardzo. Minimalizm minimalizmem, ale spersonalizowana bransoletka z łacińską sentencją o tym, że złamanie kostki nie łamie życia – to się nazywa cudowny prezent!

Dystans 


– jak już człowiek się na tyle dobrze poczuje, że dociera do niego perspektywa wielomiesięcznej rehabilitacji, to… nie pozostaje nic innego niż cieszyć się z malutkich zmian, które prowadzą do powrotu do sportu, nawet wtedy, gdy są one minimalne…

Życzliwość 


– nie wiem czy to mój super-rozpaczliwy sposób poruszania z kulami to powoduje, ale wszyscy chcą mi pomagać – przytrzymać drzwi, przepuścić, ustąpić miejsca itp.

Szafa minimalistki 


– ba to jest ekstremalny minimalizm ciuchowy! Mając gips na nodze (szynę) mam do dyspozycji jedne długie spodnie dresowe i dwie pary krótkich, do tego wygodne t-shirty i uwaga – para skarpetek wystarcza na dwa dni! Do tego jeden plecak i nerka i but sportowy – tadam więcej ciuchów nie potrzebuję!



Cała reszta jest trudna, bardzo trudna albo bolesna, ale zawsze można znaleźć coś dobrego, owszem czasem wymaga to dłuższego szukania...

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa