Ćma by Mateusz Gessler czyli 24/7 śniadaniownia/imprezownia
Bardzo smaczny naleśnik, zapiekany w piecu, niestety żółtko z jajka sadzonego nie było płynne....fot. D.Szymborska |
Z przyjaciółką umawiam się na śniadania od dobrych kilku lat. Nie
powiem, że jeździmy po całej Warszawie, ale po Centrum, Mokotowie, Sadybie,
Kabatach to i owszem, żeby się spotkać i coś zjeść rano. No właśnie przez rano
rozumiem godzinę wcześniejszą niż 10. I wbrew pozorom to jest całkiem trudne –
znalezienie dobrego śniadania tak dajmy na to 8 rano… wyłączamy hotelowe
restauracje, od 9 już lepiej a najlepiej to w ogóle śniadanie jeść o 11, wtedy
to wszystko otwarte….
W Koszykach (za którymi jakoś specjalnie nie szaleję) jest Ćma, lokal w
którym można się rano napić wódeczki, zjeść kolację zamiast śniadania albo
śniadanie zamiast kolacji. Menu, krótkie jeżeli chodzi o dania, dłuższe jeżeli
chodzi o alkohole.
Takie detale, które lubię (choć to G. zauważyła pierwsza) logo na filiżance....fot. D.Szymborska |
Ja wybrałam danie z tych hipsterskich, mimo pretensjonalnego składu
było naprawdę smaczne, jedyne co się kucharzowi nie udało to, to, że żółtko to
nie było płynne.
Zamówiłam naleśnik gryczany z jarmużem, pomidorami, bryndzą i tym nieszczęsnym
upieczonym na twardo jajkiem.
Owszem długo czekałyśmy na zamówione dania, ale kawę podano nam od
razu, pieczywo było chrupiące a masło diabelnie słone!
Podoba mi się idea tego miejsca – różne pory, różne jedzenie z
pewnością różni goście, choć nie widziałam nikogo „z wczoraj”, bo w lokalu
byłyśmy same, nie licząc obsługi.
Dobrze wiedzieć, że o każdej porze można zjeść coś innego niż hotdog ze
stacji benzynowej!
Ćma, hmmm....
OdpowiedzUsuńNa śniadania jest tyle pysznych miejsc!
Ale skoro ok...
no właśnie, że wcale nie...jak chce się zjeść śniadanie z rana.....
Usuń