Biobazar w Warszawie – nowa lokalizacja
Jak ktoś się zgubi to na parkingu są takie napisy...fot. D.Szymborska |
Tak, tak jestem wymagająca. Zależy mi na dobrej jakości
produktach. Jednak jest kilka warunków, żeby zakupy doszły do skutku.
Po pierwsze - bliskość bazarku/targu lub w tym przypadku Biobazaru. Jaki sens ma jechanie godziny autem żeby kupić eko marchewkę? I potem znów wsiąść do auta i wracać przez kolejną do domu…. Czyli miejsce z produktami eko musi być niedaleko od mojego domu. Ktoś powie – rowerem. Nie moją szosą, tam nie ma miejsca na sakwy no i nie zostawiłabym jej przypiętej do płotu. To może komunikacja miejska – generalnie pomysł dobry, tyle, że to nic fajnego jechać w olbrzymimi torbami – bo jak już jestem na bazarku to robię zakupy, z tych większych….
Po drugie - estetyka – wiem, że
może panu rolnikowi to wszystko jedno, gdzie ten worek bio ziemniaków ułoży,
ale ja lubię ładne miejsca, albo przynajmniej czyste! Tym bardziej, że warzywa
to można sobie umyć, ale mięso, sery tutaj czystość jest jeszcze ważniejsza.
Po trzecie – duży wybór – dla mnie miejsca z żywnością eko, bio mają wtedy sens jak jest w
czym wybierać, gdy stoisk jest wiele, bo inaczej to mam dział eko w
supermarkecie do którego jeżdżę…chcę móc kupować rzeczy nietypowe, trudne albo
niemożliwe do dostania w innych miejscach.
Po czwarte – godziny otwarcia – dla mnie nie ma problemu z wstaniem rano, dlatego im wcześniej mogę
zrobić zakupy tym lepiej, więc o ósmej z minutami mam już auto zaparkowane,
torby wyciągnięte i zaczynam robić zakupy….w sobotę…
To nie jest tekst sponsorowany! Biobazar obecnie spełnia wszystkie te wymogi – nowa lokalizacja w
ciepłym, czystym budynku naprzeciwko Galerii Mokotów. Ba jest też duży
(bezpłatny) parking, można dojechać wygodnie tramwajem, są stojaki rowerowe (to
dla tych ekstremalnie eko) przed budynkiem. Wreszcie wybór produktów jest
naprawdę duży. Owszem jest drogo, czasem nawet bardzo, ale wierzę, że za jakość
się płaci.
Co kupuję? Na razie ryby, ryby i jeszcze raz ryby – wędzone na zimno i
ciepło, surowe – jestem zachwycona dorszem, świetną makrelą. Niestety, często
ryby z supermarketów są wędzone chemicznie, mój organizm to bardzo źle znosi
dlatego jak ryby to na Biobazarze. Jeszcze sery – kozie głównie, choć bryndza
była za sucha ostatnio….albo holenderskie – duży wybór. Wreszcie ostatnie odkrycie
– wędliny w Węgier! Za dziczyzną nie przepadam, ale w domu zachwyty, a kabanosy
z mięsa z wybieganych, węgierskich świń jak dla mnie genialne.
Obecnie biobazar to stoiska z warzywami, mięsem (dużo), rybami (dużo),
jest też sporo garmażerki – nie wiem jakiej jakości bo nie kupuję, trochę
soków, nalewek, miodów. Na razie jeszcze nie znalazłam marynowanych
grzybków….poszukam w sobotę….
Jednym słowem do czasu przeprowadzki z powrotem do norblińskiej fabryki
mam gdzie robić zakupy!
Może następnym razem się napiję bo reklama mi się bardzo podoba fot. D.Szymborska |
Biobazar fot. D.Szymborska |
Biobazar fot. D.Szymborska |
Dla mnie nie było jasne jak do nowej lokalizacji Biobazaru dojechać,
mapka średnio pomogła. Stąd ta instrukcja: Albo wysiadamy na przystanku tramwajowym/autobusowym
przy Galerii Mokotów i idziemy do szarego budynku na rogu Wołowskiej i
Marynarskiej, albo parkujemy autem na wielkim i korporacyjnym parkingu przy
Wołowskiej. Tam wcześniej była siłownia, salon z łazienkami…
Komentarze
Prześlij komentarz