Żoliborski Bieg Mikołajkowy 2017 – relacja
Tak, tak to jest ten Mikołaj, ten z Żoliborza...fot. D.Szymborska |
Niektórzy mają tradycyjne
spotkania inni…..imprezy biegowe. Od wielu lat spotykamy się by razem biec w
czerwonych czapkach z białymi pomponami....
Tak, tak wiem, że tydzień temu biegałam w podobnym biegu. Tyle, że ten
sprzed tygodnia to był niedaleko mnie i….nie miał takiej atmosfery jak ten
wczorajszy (relacja z hipodromu TUTAJ).
Zmieniały się miejsca w których goniliśmy Świętego Mikołaja, była Kępa
Potocka, okolice Centrum Olimpijskiego, Bulwary Nadwiślane. Najbardziej mi się
podobało na Kępie, mimo kostki i wielu zakrętów. To też był najłatwiejszy do
kibicowania bieg. Ten wczorajszy, to dość dziwna pętla – od mostu do mostu.
Niestety duża część trasy jest po betonie.
Pakiet startowy – czapka i numer. Czapka mikołajkowa oczywiście, a
numer z charakterystycznym Żoliborskim Mikołajem. Jest on rozbiegany, imprezowy
i zawsze się o coś opiera.
Tego nie widać, bo maseczka zasłania, ale się uśmiecham fot. T. |
Start opóźniony o trzy minut. Ruszamy. Ja w maseczce przeciw smogowej.
Tak, tak wybrałam się na zawody z czymś co kupiłam dzień wcześniej….na
szczęście to nie buty, jak coś to zawsze mogłam ją zdjąć, choć tego nie
zrobiłam i 10 kilometrów w spokojnym tempie, rozmawiając (da się!) przebiegłam
z przyjaciółką.
Na Żoliborz jeżdżę dla ludzi i atmosfery! Po prostu jest zawsze
przyjemnie, miło, wszyscy się uśmiechają. Zdarzało mi się tam też ścigać (z
różnymi efektami), ale nawet gdy są nerwy, emocje to dalej jest sympatycznie.
W zeszłym tygodniu biegło prawie 1500 osób, wczoraj niecałe 500. Powód?
Z pewnością lokalność biegu i….limit czasowy. Wcześniej to było 65minut, teraz
jest już 75. Znaczy się, że trzeba truchtać, a piechotą ciężko zmieścić się w
limicie.
Na mecie, herbata, zupa i znów pomimo zimna (umiarkowanego) nikomu do
domu specjalnie się nie śpieszyło.
Za rok? Oczywiście, że będę! Mam nadzieję, że nie w maseczce, bo wolę
biegać gdy powietrz jest czyste.
Niby nie czułam dużej różnicy biegając w maseczce, ale taki czas odpoczynku po spokojnym truchcie na 10 kilometrów to nie jest nic normalnego.... fot. D.Szymborska |
A o tym jak to jest mieć coś śmiesznego na twarzy to napiszę, jak
zrobię mocniejszy trening, sprawdzę jak to jest biegać podbiegi. W spokojnym
tempie nie było problemów ze złapaniem oddechu….
Po godzinie biegu, filtr leciutko zabrudzony….
Maseczka przeciwsmogowa? Byłaś jedyną uczestniczką w takim ustrojstwie? Powinni wyposażać wszystkich biegaczy;-)
OdpowiedzUsuń