Zamiast koni Mikołaje i Śnieżynki – Bieg Mikołajów w Warszawie
Śliczny medal do mojej kolekcji i dobry trening zrobiony fot. D.Szymborska |
Tak miejsce jest ważne, bo dziś odbyło się wiele mikołajkowych zawodów
biegowych. W tym roku zaplanowałam dwie pogonie za Świętym Mikołajem – jedna
dzisiaj na Torze Wyścigów Konnych, druga za tydzień na Żoliborzu.
Dzisiejszy Bieg Mikołajów to bardzo przyjemna impreza. Organizatory
zorientowali się, że zimą biegacze też mają ochotę startować w zawodach,
wychodzą naprzeciw oczekiwaniom i organizują zawody, których forma jest bliska
pikniku. Owszem bieganie jest najważniejsze, ale niezależnie od tego czy
przebiegnie się jedno okrążenie (około 2.3km) czy cztery – medal czeka.
Dzisiejszy bieg to impreza o charakterze charytatywnym, czyli pomaganie przez
bieganie.
Pakiety można było odebrać już wczoraj – duża wygoda. Dzięki temu nie
musiałam przyjeżdżać wcześnie tylko sobie pobiegłam na start. Pakiet z tych
najzwyczajniejszych – chip numer, czapka – bo przecież biegną Mikołaje i
kolejny worek (niby na buty ale z mikołajkowy…).
Punktualny start biegu – lubię. Trasa – no cóż, dość powtarzalna – tor
wyścigów dla koni ma to do siebie, że jest trawiastą pętlą….a dziś to właściwie
był błotnisto, śnieżną breją z wielkimi dziurami….Nie powiem biegło się trudno.
Z tego co pamiętam to kilka lat temu było dużo więcej śniegu i łatwiej się
biegło….w 2013 to było nawet słonecznie (FILMIK TUTAJ). Dziś pogoda mocno
średnia ale nie padało, a atmosfera była naprawdę świetna.
Pakiet startowy - zwyczajny tyle, że z czapką fot. D.Szymborska |
Przed biegiem zawsze ładniej... |
Czyste buty, dzięki powłoce GORE wróciłam "suchą nogą" a błota i śniegu było po kostki... |
Wiele osób kończyło po jednym okrążeniu, część wytrwale cwałowała do
mety oddalonej o cztery kółka od startu. Byli też i spacerowicze, ludzie z
psami, wszyscy uśmiechnięci. Taki optymistyczny bieg. Jedyne z czym mieli
problem szybcy biegacze to, to, że ci wolniejsi nie ustępowali im miejsca po
wewnętrznej stronie toru. Nie sądzę żeby
robili to specjalnie, wielu było debiutantów, którzy nie znają biegowej
etykiety. Myślę, że wystarczyłoby, gdyby organizatorzy powiedzieli o tym przed
startem, dzięki temu „ścigacze” mieliby lepszy czas i większy komfort biegu.
Zasada im kto szybszy tym bliżej wewnętrznego toru obowiązuje na stadionach,
owszem tam jest łatwiej bo tory są namalowane, ale tutaj też były wydeptane
ścieżki.
Na mecie śliczny medal, słodki soczek, potem woda a w tak zwanym
międzyczasie trwał piknik. Wcześniej były zawody dla dzieci – jednym słowem
udany bieg z charytatywnym zacięciem! Jak dla mnie świetny trening, bieganie po
trawie (właściwie błocie i śniegu) pomimo braku stabilności i tak lepsze dla
kolan niż po asfalcie….
Drugi trening już bez mikołajkowej czapki bo na rowerze, ale dwie
jednostki treningowe zrobione.
Cieszę się, z miłego przedpołudnia, jednocześnie gdybym miała dużo
dalej i miała przejeżdżać pół Warszawy by pogonić się po hipodromie to myślę,
że dałabym sobie spokój. Za tydzień Żoliborski Bieg Mikołajkowy – jedna z
sympatyczniejszych imprez w Warszawie, tam jest pogoń za Mikołajem, który
ucieka na rowerze! Kiedyś to był tak wyśrubowany czas na ukończenie zawodów, że
nie wszyscy się decydowali na zapisanie na bieg…teraz już Organizatorzy
pozwalają dużo wolniejszym biegaczom polować na Mikołaja….
Bieganie i pomaganie to bardzo dobre połączenie! Przybywa biegów
charytatywnych, jednocześnie warto starannie czytać regulaminy, bo stopień
charytatywności bywa różny!
Ci co pod koniec to na soczki sie nie zalapali (to tylko uwaga, bo soczku mi nie trzeba bylo hehe)... ba, wode ledwo dostalam ;))) co do lewej to masz racje, wystarczylo oglosic - ja mysle, ze duzo osob bieglo lewa bo bylo bardziej znosnie tj.ladniejsza droga :)))))
OdpowiedzUsuńoj, to może dlatego, że ludzie brali po kilka soczków....szkoda, jednak myślę, że formuła okrążeń, po których można zakończyć bieganie była świetna bo pozwalała w charytatywnym biegu wystartować osobom o różnej kondycji!
Usuńsuper, że też wystartowałaś! do zobaczenia na kolejnym biegu!
To nie był mój pierwszy bieg, biegam rekreacyjnym tempem, ale wiem, że trzeba ustąpić szybszym i przy starcie nie pchać się na front - tutaj niestety była walka o przetrwanie. Nie miałam chęci na powrót do domu ze skręconą kostką, więc wybierałam tą ścieżkę, która była najbardziej znośna, a ta wypadała najczęściej po wewnętrznej stronie toru. Niestety na biegu nie zabrakło buraków z olimpijskim zacięciem, którzy bez ostrzeżenia spychali łokciami z drogi. Organizacja biegu na torze konnym to poroniony pomysł i mała przyjemność biegania, kiedy organizatorzy olewają przygotowanie trasy.
OdpowiedzUsuń