El Horno – restauracja przy kanaryjskiej drodze….
Talerz przystawek dla dwojga fot. D.Szymborska |
Kilka lat temu zjadłam jedną z lepszych kanapek, podana na ciepło z
genialnie smaczną wołowiną, w świetnej bułce z sosem, którego nie zapomnę.
Kupiłam ją w barze przy stacji benzynowej, było to pod Madrytem….takich
wspomnień nie mam z żadnej polskiej, przydrożnej restauracji….
Dziś było podobnie. Droga FV101 i restauracja El Horno. Szyld z reklamą
Pepsi nie przyciąga, palący papierosy przed lokalem ludzie bez butów (stroje
surferskie) – robi się ciekawie. W środku tłum. Proszę o stolik dla trzech
osób. Chwila czekania i kelner prowadzi. Okazuje się, że to jest olbrzymi
lokal. Przypomina societady z Kraju Basków (oj, jak za nimi tęsknię), te same
kraciaste obrusy, zajęte wszystkie stoliki, głośno i….jak się okazuje mega
smacznie.
Zamówiłam przystawki (dla dwojga), zupę kanaryjską i kalmary. Jejku
jakie wszystko było smaczne! Lokal słynie z koźliny, ja za nią nie przepadam,
widziałam – nie próbowałam – pięknie podana i podobno sos z ziemniaków i warzyw
genialny. Do tego podroby – również nie tknęłam – rozpływające się w ustach
nereczki.
Rozumiem ten tłum – w El Horno – jest super smacznie i warto się tam
zatrzymać przy drodze, zjeść, porozmawiać i nie pić alkoholu jak większość
klientów lokalu….
Jak wychodziliśmy to już nie było tłumu, były wolne miejsca parkingowe....fot. D.Szymborska |
Klimat societadu baskijskiego....fot. D.Szymborska |
Takie zdjęcie wisiało sobie w ramce.....fot. D.Szymborska |
Wyśmienite kalmary fot. D.Szymborska |
Zazdroszczę lokalsom takiego miejsca. Super jedzenie, świetna atmosfera
w restauracji….nie będę pisać o obsłudze, bo bardzo hiszpańska, czyli trzeba się
uzbroić w cierpliwość, ale to popłaca bo wszystko co zamówiliśmy było
przepyszne…. Już się zastanawiam jak tam znów pojechać, bo menu długie…. A jak
wszystko tak smaczne jak dziś to warto jeździć małymi dróżkami na Fuerteventurze…..oj
warto!
O tak! Uwielbiam kalmary!
OdpowiedzUsuń