Pierre Frick, Alsace, Pinot Blanc 2008
Herby na etykiecie nie wróżą dobrze, szlachta alzacka….Pierre Frick nie serwuje jednak miodu pitnego lecz ciekawy, niezapomniany koktail z winogron. Pinot Blanc powinien pachnieć jak obsikana przez kota słoma, taki szczep. W tym winie nie jest to dominujący zapach, oprócz kota znaczącego swoje terytorium spotkamy zapach dzieciństwa. Przypomina kwasek cytrynowy nasypany na środku języka, tym którzy sztuczną cytrynę znają tylko z buteleczek w płynie, Pierre Frick skojarzy się z arszenikiem z migdałowych skórek moczonych we wrzątku. Po takim wstępie na szczęście nie zawodzi w ustach, zimna wilgoć piwnicy jest na tyle fascynująca, że nie przypomina bałaganu tylko zagadkowość schodzenia po ciemnych schodach. Pierre Frick kończy się orzeźwiającym smakiem białej herbaty.
*****
Komentarze
Prześlij komentarz