Symfonia Smaku czyli degustacyjne menu weselne
Rewelacyjny deser, piękny talerz - idealna całość, moim zdaniem najlepsze danie z menu weselnego fot. D.Szymborska |
Wódeczka, goloneczka, gorzko, gorzko….. pewnie każdy był na takim
weselu. A na takim, gdzie nie serwuje się mocnych alkoholi, jedzenie nie jest
na półmiskach, tylko w formie serwowanego menu degustacyjnego? Ja byłam w
sobotę! W gliwickiej restauracji Symfonia Smaku.
Na początek szparagi, sos holenderski i boczek z dzika. Świetna
kombinacja, dobry start obiadu weselnego.
Potem ryba, kolejność mnie
zastanawiała, bo tak aromatyczny boczek z dzika zestawiony z delikatnym
halibutem trochę przytłacza drugie danie. Ryba świetnie przygotowana a pomysł z
kalafiorem i słonecznikiem – super smacznie. Do tego każde danie podawane na
innym talerzu. Przemyślane!
Dalej był tatar z jelenia – nie jadłam, bo unikam
surowego mięsa.
Potem chłodnik z buraków na maślance. Bardzo dobra zupa,
niestety podana w zwykłych bulionówkach – sposób serwowania też jest ważny, w
przypadku przemyślanych talerzy na których podawane były wcześniejsze dania, to
taki mały zgrzyt. Zupa delikatna i pomysł z czarnuszką trafiony!
Desery – dwa.
Pierwszy – mistrzostwo! Tak, tak wiem, że super ultra słodki, ale akurat tym
trafił w mój gust! Biała czekolada ma być słodka, maliny aromatyczne, idealny
deser, tak dobry, że warto przyjechać tylko po to, by go zjeść. Drugi deser to
jakieś bezy z pływającymi w sosie truskawkami i ciekłym azotem. Cóż, wydaje mi
się, że to już passe – dymy azotowe? Nie potrzebuje takich wrażeń, mogę zjeść
dwie porcje tej malinowej pyszności...
Super przygotowane szparagi! Świetny boczek z dzika! fot. D.Szymborska |
Świetne połączenie ryby, kalafiora, słonecznika fot. D.Szymborska |
Pierwszy w tym roku chłodnik! fot. D.Szymborska |
Azoty, azoty fot. D.Szymborska |
Po obiedzie był świetny tort weselny – owoce leśne z mascarpone. Bez
pięter, udziwnień, po prostu doskonały cukierniczo wypiek.
Mało? Jak wesele to wesele!
Szwedzki bufet z wędlinami,
którym należy się kilka słów – wędzone na miejscu, aromatyczne, przepyszne! Do
tego kiszone warzywa, humus, podpłomyk. Nie było rzeczy niesmacznych, a
wszystkie najmodniejsze, nie zabrakło tatara z tuńczyka i różnych wersji
pasztetów i galaretek mięsnych.
Byłam zaskoczona tak wysoką jakością produktów z których zostało przygotowane pyszne jedzenie,. Zapamiętałam kalafior
jako świetny dodatek do halibuta w połączeniu z chrupiącym słoneczkiem, bardzo
smakował mi malinowy deser a wędliny były doskonałe!
Tym nad czym restauracja powinna moim zdaniem popracować jest obsługa, bo
ani miła ani uśmiechnięta, owszem wszystko poprawnie podawane, jednak to klimat
miejsca tworzą nie tylko dobre dania, ale też miły kelner czy kelnerka. Zabrakło
mi też szefa kuchni, albo cukiernika, który przywitałby się z gośćmi np. przy okazji krojenia weselnego
tortu.
A jeszcze jeden szczegół, brakowało serwetek materiałowych do
położenia na kolanach czy wycierania ust. Wiadomo, że diabeł tkwi w
szczegółach, a jak podawane jest pyszne jedzenie, przemyślane dania, to
oczekiwania w stosunku do Restauracji rosną!
Symfonia Smaku, Gliwice, ulica Pszczyńska – jest parking dla samochodów…można
przyjeżdżać i cieszyć się z menu degustacyjnego!
Bardzo ciekawe danie :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu na krem z buraczków, ciągle jeszcze ciepły jednak, bo zimno... ;)
chłodnik na bazie maślanki był przepyszny :) idzie wiosna :) za chwilę lato...a po drodze to jeszcze będzie czas na buraczki w różnych postaciach :)
UsuńŁadnie wygląda, ale wolałabym na bogato :D Trochę mało jak na polskie standardy :D
OdpowiedzUsuńno właśnie jakie standardy? żeby się przejeść i żeby jedzenie zostało do wyrzucenia? tutaj nikt nie był głodny, po obiedzie degustacyjnym był jeszcze szwedzki bufet, ciasta....po prostu inaczej niż klasycznie :)
UsuńNigdy nie spotkałam aby wyrzucać jedzenie, ale wolę klasykę :D
Usuń