Wielkanocne gonienie króliczka
Czasem udaje się złapać króliczka, można wtedy pomyśleć o pasztecie albo o czymś zupełnie innym....fot. D.Szymborska |
To będzie o tym, jak się nie przetrenować w Święta. Tak, tak nie żadne
tam, co jeść w Wielkanoc żeby nie przytyć, tylko jak mądrze ćwiczyć, żeby
uniknąć kontuzji.
Wiadomo, że gonienie króliczka (czy to wpław, czy rowerem czy na nogach własnych) jest cudowną zabawą, a wolne dni sprzyjają pogoniom wszelakim!
Oto zasady, które pozwolą króliczkowi uciec a nam cieszyć się z dobrego
zdrowia w Święta Wielkanocne i nie tylko:
·
Trening jest ważny ale rodzina ważniejsza! Serio!
Jeżeli chcemy mieć pewność, że nasze dzieci będą miały miłe rodzinne
wspomnienia to….trenujmy wtedy gdy śpią. W Święta pamiętajmy o tym, że nasze
hobby nie może zdominować Wielkanocy. W praktyce oznacza to, że będziemy bardzo
wcześnie chodzić spać dlatego, żeby mieć siłę zerwać się rano z łóżka i zrobić
trening zanim reszta rodziny się obudzi. Dodatkową korzyścią jest to, że uwagi
teściowej z pewnością nie wyprowadzą nas z równowagi, uroczyste śniadanie
będzie spokojne a my ewentualnie lekko usypiający po naszym porannym treningu.
·
Nigdy nie trenujemy po alkoholu! I tak
alkoholem jest nalewka babci, wino wujka czy inne radośnie przygotowywane
drinki wiosenne. Dlatego jeżeli mamy ochotę obchodzić alkoholowo Wielkanoc, to
zostawmy sobie świętowanie procentami na wieczór, w takich ilościach oczywiście
by rano móc wyjść na trening.
·
Pozwólmy uciekać króliczkowi! Jeżeli już teraz
planujemy po dwa treningi dziennie w czasie „wolnych, świątecznych dni”,
wszystko po to by dogonić króliczka, to bardziej niż złapania króliczych uszu
możemy być pewni kontuzji. Osłabienie wiosenne, zmęczenie w połączeniu z super
intensywnymi treningami nie pomoże nam w osiągnięciu celu treningowego. Już
teraz widzę wiele osób, które zamiast powoli zwiększać stopień trudności
treningów, ich objętość – zaczynają trenować jak szaleni. Owszem przez pierwszy
okres może to przynosić złudny efekt, że uda się nam nadrobić 4 miesiące laby.
Niestety w takim kompulsywnym trenowaniu bardzo łatwo o kontuzję. Dlatego
zaplanujmy rozsądną ilość treningów, taką by z jednej strony wykorzystać to, że
przez kilka dni nie musimy chodzić do pracy ale jednocześnie nie szaleć zbyt
bardzo w stosunku do „normalnych, pracowych tygodniu”.
·
Odpoczywajmy! Jak już nam ten króliczek
ucieknie to zamiast ruszać w jeszcze szybszą pogoń, odpocznijmy. Może właśnie
teraz bardziej niż zwiększenia jednostek treningowych potrzebujemy odpoczynku,
relaksu. Warto zrobić prawdziwe, szczere podsumowanie ostatnich miesięcy, zastanowić
się czy większej korzyści nie przyniesie nam laba przez trzy dni. Może właśnie
tego, teraz najbardziej potrzebujemy, może nasz organizm wysyła nam rozpaczliwe
sygnały o potrzebie odpoczynku, które my ignorujemy? Przez kilkadziesiąt godzin
nasza kondycja nie obniży się zbytnio a wypoczęty organizm będzie wydajniejszy
na kolejnych treningach!
A o zdrowszych i bardziej dietetycznych Świętach to jeszcze będzie. Jak się już tego króliczka dogoni to
przecież można pasztet zrobić…żartowałam oczywiście!
Bardzo rozsądny wpis, bardzo za niego dziękuję. Mnie samą trochę dopadło szaleństwo gonienia króliczka i pomysły, żeby więcej potrenować.
OdpowiedzUsuńcieszę się, dziękuję za miły komentarz :)
Usuń