TRYB JASNY/CIEMNY

Stuttgart – city break – szwabskie i tureckie jedzenie



 

To blog o jedzeniu i sporcie. Niestety nie samochodowym, więc nie będę pisać o dwóch cudownych miejscach poświęconych motoryzacji (muzeum Mercedes-Benz i Porsche) tylko napiszę o dwóch świetnych miejscach do zjedzenia smacznej kolacji. Jedna będzie regionalna, a druga turecka. Dwie świetne, zupełnie różne jeżeli chodzi o smaki, a podobne jeżeli chodzi o stopień zadowolenia jedzących.
 
Stuttgart – świetne miejsce na weekend, teraz w sezonie winnym, warto jeszcze zwracać uwagę na miotły (tak to nie literówka) wystawione przed winnicami, bo one oznaczają, że można zaopatrzyć się w lokalne wina w danym miejscu.
 
Pierwsze miejsce na szwabską kolację to Alte Kanzlei. W samym centrum, restauracja z lokalnym jedzeniem bardzo duża, z wielkim letnim ogródkiem. Warto zrobić rezerwacje jak chce się siedzieć na dworze. Dodatkowo – info dla palących – można palić przy stoliku w ogródku.



 
Karta po niemiecku, z kodem QR, który przenosi nas do angielskiej wersji, jeżeli ktoś/ktosia potrzebuje.
 
Ja zamówiłam jako danie główne - Schwabenteller – wiem, wiem, że wygląda na zdjęciu jak różne jajecznice ale to było Maultasche (ze szpinakiem), sałatka ziemniaczana i kluski kładzione. Wcześniej zjadłam pyszną, zupę, którą można zamawiać w dwóch wielkościach – mi wystarczyła mała bo chciałam dwa dania…
 
Zupa nazywała się Maultasche, a wołowy wywar był naprawdę pyszny.
 
Zdecydowanie polecam to miejsce, owszem turystyczna lokalizacja ale lokalne jedzenie, podane w sposób pyszny i profesjonalny w kwestii kelnerskiej, a to też jest ważne!
 
Drugie miejsce to kuchnia turecka. I znowu zarówno dania jak i sposób podania – profesjonalizm. Jak ja lubię miejsca, gdzie kelner lub kelnerka dostawia dodatkowy stoliczek nakryty śnieżnobiałym, wykrochmalonym obrusem, po to by dania się mieściły, a wszystkim jadło się wygodnie…
 
Aspendos, jest cichą, całkiem sporą turecką restauracją. Zaczęliśmy od Karsik Meze Tabagi z pysznym pieczywem. Zestaw meze był fenomenalny! Naprawdę wszystkie pasy świetne, falafele i cygara chrupiące. Ja na drugie wzięłam szaszłyki z kurczaka, które były z grilla i naprawdę mi smakowały. Wiem, wiem, że zdjęcia wyglądają bardzo umiarkowanie dobrze, ale tam naprawdę było super smacznie.





Menu dostępne w dwóch językach - niemieckiem i angielskim.
 
Jedynym minusem city break w Stuttgarcie są ceny wina w restauracjach – 8E za kieliszek zwyczajnego wina….cóż to nie jest Hiszpania (a szkoda). 


Natomiast szpryc z rabarbarem i rozmarynem to była więcej niż porażka – ale skusił mnie po tym jak lubię niemiecki pop i piosenkę o Barbarze i jej rabarbarowym cieście. 



Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa