Maraton – jak uniknąć pułapek żywieniowych
Pułapek jest wiele....a na maratonie są trzy największe, w które wpada wielu maratończyków fot. D.Szymborska |
„Biegnę, biegnę, nogi mnie niosą, przebiegam linię mety. Nie zatrzymuje
się, pędzę dalej biegnę do tojtoja.”
Budzę się zmęczona jakbym naprawdę przebiegła maraton i więcej…
W
niedzielę pobiegnę w swoim ósmym maratonie, piąty raz w Berlinie. Jak dotąd nie
miałam nigdy problemów żołądkowych, „udało mi się” za to poważnie odwodnić.
Maraton to picie i jedzenie, oczywiście bieganie też, takie od jednego
punktu odżywczego do drugiego….
To trzy największe pułapki
żywieniowe:
1.
Tłok przy wodopoju
Biegnę dalej, nie będę się zatrzymywać, czas leci. NIE! Maraton bez
picia, to się biegało w ubiegłym wieku. Inna sprawa, że z całkiem dobrymi
czasami, ale wtedy amatorów nie było tyle na starcie, co teraz. Z roku na rok
średnia prędkość maratończyków jest wolniejsza, ot maratony stają się biegami
masowymi.
2.
Jeszcze jeden „żelik”
„Choinki” na starcie – biegacze obwieszeni żelami, patenty wszelakie:
pasy biodrowe, przyklejone taśmą malarską do przedramion, schowane w
rękawiczkach, torebeczki na pasku…6,7,8 żeli…. To nie ultra! Przeciążony
żołądek nie pozwoli biec na zamierzony czas, ba może tak zastrajkować, że nawet
mety nie zobaczymy…
3.
Bo dawali….
W wielu biegach punkty żywieniowe są „na bogato”, można zjeść banany,
wybrać sobie smak żelu (serio, tak jest w Berlinie), cieszyć się smakiem
czekolady czy ssać specjalną tabletkę energetyczną (Warszawa). Takie obżarstwo
na trasie maratonu ma podobne skutki jak u biegaczy „choinek żelowych”, do tego
dochodzi jeszcze problem z jedzeniem niepróbowanych wcześniej rzeczy. Z tej
listy to banany, cukier i czekolada wydają się być najmniejszym problemem
(wciąż nim mogą być, bo czym innym jest to, że lubimy i jemy banany na
podwieczorek, a czym innym jak je jemy na 30 kilometrze!) nowe i nietestowane
żele mogą być przyczyną wielkich problemów żołądkowych!
Moja strategia na niedzielę? Uśmiecham się od startu do mety, piję (po
łyczku) z każdego punktu odżywiania. Jak jest zimno (a takie są teraz prognozy
na weekend) to też piję! Dodatkowo, jak będzie bardzo zimno to piję ciepłą,
owocową herbatę. Biorę ze sobą trzy żele, sprawdziłam jakie będą dostępne w
punktach odżywiania i jakbym bardzo osłabła z sił to będę mogła je spokojnie
zjeść.
Chciałabym żeby dzisiejszej nocy śniła mi się linia mety maratonu,
którą przebiegam uśmiechnięta i dumna z siebie!
Komentarze
Prześlij komentarz