Tydzień do MARATONU, jak wszystkiego nie zepsuć
To już za tydzień!!! MARATON!!!! fot. D.Szymborska |
Któż nie słyszał rad: odpoczywaj, ogranicz długość bieganych dystansów,
ładuj węglowodany, wysypiaj się, nawadniaj….
Zwariować można od dobrych i
życzliwych rad. Każdy, kto kiedykolwiek ukończył
maraton uważa się za eksperta i pewnym tonem wyraża porady, nie biorąc pod
uwagę, że każdy jest inny, inaczej się przygotowuje do biegu na dystansie
maratońskim i ma inne cele!
Kto z nas zrealizował w 100%
plan przygotowawczy do maratonu? Cisza na sali.
No właśnie…. Dlatego dokładnie na tydzień przed maratonem starajmy się
nic nie zepsuć! A uwierzcie, można dużo złego zdziałać przez siedem dni!
Nie róbmy długiego wybiegania
w tempie startowym! Jeżeli myślimy o szybkiej
trzydziestce, dziś, albo w tygodniu to możemy zapomnieć o szybkim maratonie w
następną niedzielę! Tak mogą trenować profesjonaliści, ale to ich praca. Jeżeli
wpadamy w panikę, że zbyt mało zrobiliśmy długich wybiegań to owszem wyjdźmy
pobiegać ale „po miękkim” czyli po lesie, w spokojnym tempie, nie dłużej niż
dwie godziny. To będzie trening, który przyniesie więcej korzyści naszej
psychice niż ciału, ale wiadomo, że ostatnią część maratonu biegnie się głową!
Nie odchudzajmy się i nie
przesadzajmy z „ładowaniem węglowodanów”! Z jednej
strony jak pomyślimy, że dodatkowe gramy, czy kilogramy mamy nieść przez 42
kilometry, to zamykamy lodówkę na kłódkę. Z drugiej przygotowując się do
taaakiego wysiłku musimy mieć siłę i tym często tłumaczymy kolejną pochłoniętą
tabliczkę czekolady albo dodatkowy ser do pizzy. Żadna skrajność nie jest
dobra. Wychudzeni będziemy bez siły, przejedzeni możemy się spodziewać
problemów z żołądkiem na trasie.
Nie róbmy zakupów ubrań i
butów na maraton. To znaczy można zrobić takie super
zakupy ale nie na ten maraton tylko na kolejny! EXPO to miejsce cudownych cen,
wielkich promocji, najnowszych kolekcji…Do tego atmosfera – to połączenie
niepewności, zdeterminowania i ekscytacji nadchodzącym biegiem maratońskim. To
sprzyj zakupom, oj sprzyja. Tylko to nie są rzeczy (z wyjątkiem wypróbowanych
wcześniej żeli), które możemy wykorzystać startując w najbliższych zawodach. W
nowych butach można pobiec maraton tylko wtedy, jak się zapomniało swoich z
domu i nie ma szans by kurier/przyjaciel/matka dowieźli startówki.
Nie startujmy jak jesteśmy
nawet trochę chorzy. Nie chodzi o to, żeby kogoś
straszyć, ale maraton w wersji amatorskiej to najczęściej około cztery godziny
wysiłku (statystyki tak pokazują). Można umrzeć, można doznać kontuzji, to
zawody dla zdrowych! Chwilę przed startem berlińskiego maratonu, oprócz
motywującej muzyki, wzruszających filmików, głos zabiera dyrektor medyczny BM,
który przekonuje, że jeżeli czujemy się nawet troszeczkę chorzy, to nie startujmy.
Startów w zawodach jest wiele, życie tylko jedno! Wiem, że czas, pieniądze
włożone w treningi mają wymierną wartość, ale nasze zdrowie i życie jest
ważniejsze. Bierzemy antybiotyk, silne leki przeciw alergiczne, ale też te,
sprzedawane bez recepty (przeciw grypie i przeziębieniu) – nie startujmy!
Pamiętajmy, że wiele przeciwgrypowych i przeciwzapalnych leków jest na liście
substancji zakazanych – to doping.
To co robić przez ten
tydzień?
Rozruch – tak, trening uzupełniający – jak najbardziej. Obmyślanie
strategii i wizualizacja siebie na mecie – koniecznie! Sprawdzenie czy mamy
żele, torebeczkę do ich transportu. Takie miłe przygotowania….no i jeszcze warto się wysypiać, nawadniać
i dobrze odżywiać…..
Komentarze
Prześlij komentarz