Długie wybieganie, warto?
Tak!
Jeżeli w planach biegowych jest czy Berlin czy Warszawa, to zostało tak mało czasu, że długie wybieganie trzeba zrobić DZIŚ albo JUTRO.
Jeżeli w planach biegowych jest czy Berlin czy Warszawa, to zostało tak mało czasu, że długie wybieganie trzeba zrobić DZIŚ albo JUTRO.
Po co są długie wybiegania?
Pierwsza odpowiedź, która nasuwa mi się na myśl po 140 minutach
biegania po lesie – żeby się wynudzić w swoim tylko towarzystwie. Albo po to,
by przemyśleć życie lub wymyślić menu na
weekendowy obiad….
Długie wybiegania są po to, by przyzwyczaić organizm do długofalowego wysiłku to po pierwsze po drugie pozwalają sprawdzić sprzęt i koncepcje odżywiania.
Warto nie kierować dystansem a bardziej czasem spędzonym na treningu.
Jednocześnie pamiętać, że długie wybiegania zaczynają się powyżej dwudziestu
kilometrów. Amatorzy, którzy biegają maraton w okolicach czterech godzin
powinni spędzić na długim wybieganiu minimum 120 – 160 minut.
Na co zwrócić uwagę?
Pogoda w ten weekend, przynajmniej w Warszawie, jest bardzo łaskawa
pozwala na trenowanie w stroju startowym.
To super, dzięki temu możemy sprawdzić czy nasz wybór jest dobry, przez ponad
dwie godziny przekonamy się czy bluzeczka nie naciera, czy spodenki się nie
podwijają, a skarpetki nie powodują odcisków.
O tym, czy wygodnie nam jest w wybranym stroju startowym nie da się
przekonać przymierzając go przed lustrem, nie da się tego sprawdzić biegając
przez półgodziny, do tego właśnie potrzebne jest długie wybieganie.
Podobnie jest ze strategią żywieniową. Czym innym jest plan
przygotowany na papierze (albo w pliku komputerowy, jak kto woli) a czym innym suplementacja w czasie wysiłku i to
jeszcze długotrwałego.
W bagażniku czekała zimna (bo w torbie lodówce) oranżada! fot. D.Szymborska |
Widziałam już wielu biegaczy obwieszonych jak choinki żelami, szotami
magnezowymi, tabletkami cukrowymi na starcie maratonu, widywałam ich w
kolejkach do tojtojek na trasie…. Żeby uniknąć takich sytuacji trzeba sprawdzić
swój organizm. Na szczęście na rynku jest wiele żeli, których składy chemiczne są bardzo różne. Dzięki temu można
znaleźć taki, który jest tolerowany przez nasz organizm, bo, że smacznie nie
będzie to już inna historia. Nigdy nie odważyłam się na spróbowanie tego o
smaku ketchupu ani piwa….ale jest w czym wybierać….
W Berlinie, na trasie maratonu w punktach odżywiania są żele
Powerbar’a, gdy się tam startuje to warto przetestować takie same, które będzie
można dostać na trasie! Dzięki temu wiemy, że możemy po nie spokojnie sięgnąć
nie narażając się na sensacje żołądkowe pod sam koniec biegu…
Nawodnienie – jak mamy plecak z bukłakiem to nie ma problemu, bo nikomu nie polecam
biegania z butelką w ręce. Są jeszcze pasy biodrowe, lub robienie pętelek wokół
ukrytek w krzakach butelki albo zaparkowanego auta, w którego bagażniku jest
picie. Jeżeli jesteśmy szczęściarzami to możemy mieć pomocnika lub pomocniczkę
na rowerze i zapewniony dostęp do żeli i picia.
Dobra i zła wiadomość na koniec jest taka, że to ostatni weekend na
długie wybieganie. Nawet jak biegamy spokojnym tempem to taki trening jest na
tyle męczący, że nie należy go wykonywać zaraz przed ważnym startem…
Rozciąganie i regeneracja – te dwa słowa na R są kluczowe. Rozciąganie zaraz po treningu a
regeneracja później. Może to być np. spokojne rozpływanie na basenie,
rolowanie, albo następnego dnia (nie od razu bo też męcząca) kąpiel solankowa.
Do zobaczenia na starcie i mecie maratonu!
Komentarze
Prześlij komentarz