Morsowanie dla troszkę bardziej zaawansowanych
Kilka lat temu pisałam o tym, co jest niezbędne, by zacząć przygodę z morsowaniem (KLIK), teraz podpowiadam co można usprawnić, gdy uzależniamy się od zimnej wody.
Bez zmian pozostaje bezpieczeństwo – nigdy samemu, nigdy w miejscu, gdzie nie znamy dna. Nie wchodźmy też do wody jak czujemy się nie najlepiej, nie popisujmy się – to nie są zawody, to ma być zdrowe hobby.
Oto lista „nowości”, które umilają morsowanie:
- Ponczo zamiast ręcznika – cudowne rozwiązanie, kupione w sportowej sieciówce, większość ludzi na plaży ma takie same, produkowane w jednym rozmiarze – ubieramy po morsowaniu i przebieramy się w tym „ręcznikowym mini namiocie” – usprawnia proces ubierania się!
- Cienkie rękawiczki – gdy zanurzamy ręce (nawet w rękawiczkach) to one szybko marzną, ubieranie się staje się wielkim wyzwaniem, bardzo pomagają cienkie rękawiczki, które ubieramy jak tylko wytrzemy ręce.
- Siekiera – wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych, dzięki niej jesteśmy niezależni – sami sobie poszerzamy przerębel, odganiamy ostre kawałki lodu i mamy mega rozrywkę waląc siekiera w lód!
- Czepek neoprenowy – dla mnie idealne rozwiązanie przy „resetach” czyli całkowitym zanurzeniu, włosy pozostają suche! Silikonowe też dają radę, byle dobrze dobrane, osobom z długimi włosami polecam modele „na koński ogonek”, które są po prostu większe!
- Krzesełka kempingowe – może śmiesznie wygląda na początku, ale wygodniej się przebierać, miło się pije herbatę, taka odrobina luksusu.
Ps. dziś chwilę po siódmej Poławiaczki Pereł z radością skorzystały z możliwości jakie daje siekiera w przeręblu!
Ciekawe podejście! O ponczo wcześniej nie pomyślałam, a to przecież musi być takie ułatwienie!
OdpowiedzUsuńolbrzymie! i od razu jest ciepło :) polecam bardzo!!!
Usuń