TRYB JASNY/CIEMNY

Rawa Mazowiecka – Mistrzostwa Polski AG Sprint


 
Mistrzostwa Polski brzmią dumnie! A co! Sam udział to już super zabawa, a poprawienie swoich czasów z innych zawodów cieszy jeszcze bardziej.

Tym razem można było się wyspać, ale za to „przepadała” cała niedziela, bo start był o 13.55.

Droga do Rawy Mazowieckiej szybka i prosta, parking przy strefie zmian spory. Przyjechaliśmy na tyle wcześnie, że zdążyłam trochę pospacerować. Pogoda bardzo się popsuła przed startem, zrobiło się dużo zimniej i padał deszcz. Organizatorzy zmienili zdanie – można było startować w piankach. Niektórzy byli zrozpaczeni bo nie wzięli pianek z domu, gdyż na odprawie dzień wcześniej zapowiedziano zakaz pływania w pianka z powodu zbyt ciepłej wody. Nie wiem czym była podyktowana zmiana decyzji, bo woda była ciepła, ale nie narzekałam, piankę zabrałam ze sobą więc…

Biura zawodów brak, pakiety czekały w „kuwetkach” przy miejscu do wstawienia roweru. Pomimo bardzo długiej kolejki do wstawiania rowerów, wszystko poszło sprawnie, choć sędziowie milion razy powtarzali, żeby zapiąć kaski i przygotować licencję i wydrukowane karty startowe. 

To co było inne to atmosfera zawodów, czuła się taką mocną chęć rywalizacji, zawodnicy robili groźne miny, nie było żartów, było całkiem nerwowo. Potem jeszcze ta zmiana z piankami, dużo emocji.
Wbieg do wody co kilka sekund na gwizdek sędziego. Zalew śliczny, trasa pływacka fajna, opływaliśmy wyspę, dzięki temu było wiadomo jak płynąć, nawigacja uproszczona, bojki duże. Do wody wbiegłam w stylu panci z pieskiem na rękach – musiało to super śmiesznie wyglądać, ale wbieg był tak wyślizgany, że wolałam taką wersję startu niż „glebę” na sam początek. Potem bez problemu się wygramoliłam z wody, a podobno wielu zawodników miało problemy ze znalezieniem oznakowanego wyjścia. Długi dobieg do strefy zmian. Na rower i….wtedy to dopiero padało. Słowa ściana deszczu – właściwe na tym miejscu. Było bardzo ślisko. Trasa rowerowa jak dla mnie trudna z racji warunków i podjazdów. Dodatkowo bardzo wąska nawrotka. Z drugiej strony z racji tego, że szybko wyjechaliśmy z Rawy to na wsi można było zobaczyć bociany, piękne widoki. Asfalt w większości okej. Żadnych aut, dobrze zabezpieczone kilka skrzyżowań. Potem bieg, tutaj było dużo zakrętów, trochę piachu ale śliczne widoki, bo biegaliśmy dwie pętelki nad zalewem. Na mecie medal i woda.

Jeżeli chodzi o pakiety – minimum, jeżeli chodzi o punkty na trasie to na biegowej z wodą w butelkach do samodzielnego odbioru. Dla mnie to wystarczyło, dystans sprinterski, to nie trzeba niczego. 

Dla mnie był to pierwszy start w Rawie, myślę, że za rok też przyjadę, chyba bym wolała, żeby zawody były o niższej randze bo wtedy jest zdecydowanie weselej, nerwów tyle nie ma. A tak 7 miejsce w kategorii wiekowej na Mistrzostwach Polski – pewno, że cieszy, ale ważniejsza duża dla mnie jest duża poprawa czasu pływania i to, że nie zajęło mi „wieków” zdjęcie pianki, co niestety zdarzało mi się na niektórych zawodach…







A po zawodach....





Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa