TRYB JASNY/CIEMNY

Bieg Sylwestrowy w Bilbao 2024



 
Na podsumowanie roku jeszcze będzie czas, bo przecież 2024 już minął, więc nie ucieknie. A w międzyczasie był bieg sylwestrowy i to z tych ciekawych. Ale po kolei.
 
Jak zerknęłam na podsumowanie 31 grudnia na FB to wróciły wspomnienia: 1xBerlin, 2x Kraków, 2x Barcelona, 1x Fuerteventura i teraz do listy doszło Bilbao.








 
Zapisałam się z miesiąc temu jak tylko postanowiliśmy, że sylwek będzie w Kraju Basków. Wpisowe 12E, w pakiecie numer z chipem i bluzeczka. To Hiszpania więc medal na mecie dostanie 6 osób – 3 najszybsze kobiety i 3 najszybszych mężczyzn.
 
Do 30 grudnia trzeba było odebrać pakiet startowy, jakoś tak wyszło, że to właśnie ostatniego dnia odbierałam. W sklepie sportowym. I tutaj pojawiły się spore wątpliwości, wybraliśmy spacerową drogę zalecaną przez Google. Do sklepu dotarliśmy, ale nie było przyjemnie, delikatnie mówiąc. Okazało się, że trzeba przejść przez dzielnicę, którą nie nazwałabym ani przyjemną ani ładną. Taką, gdzie się trzyma torebkę pod pachą, nie podnosi wzroku i stara się nie zauważać czarnoskórych prostytutek, upalonych mężczyzn, czy wielu bezdomnych o niebiałym kolorze skóry. Potem sprawdzaliśmy dokładnie, gdzie będzie bieg – w innej dzielnicy więc….zdecydowałam się pobiec. Ot Bilbao jest dużym międzynarodowym miastem i nie wszystkie dzielnice są sympatyczne.



 
Droga do biegu też nie była łatwa, Bilbao nie jest przyjaznym miejscem do parkowania. Jest sporo parkingów, płatnych, w których po prostu nie ma wolnych miejsc, tym bardziej w sylwestrowe popołudnie. Dlatego miałam rozgrzewkę – 2K do przejścia na linię startu, ale i tak to było w kategorii szczęście – można było zapakować!
 
Przed biegiem, jak zawsze łazienka, tutaj mieliśmy do dyspozycji łazienki w pobliskiej szkole, tam też był depozyt. Start i meta prawie w tym samym miejscu.
 
Trasa? Oj ciekawa. Dystans 6.6K – dlaczego? Nie mam pojęcia. Niby bieg lokalny ale naprawdę było tłumnie. Start – myślałam, że się ustawiłam dobrze – zonk – strasznie źle, na tyle źle, że na drugim kilometrze szłam albo stałam bo było zwężenie na drodze i taki tłum. I co? I nic, bo to była sylwestrowa przed zabawa. Owszem ścigacze i ścigaczki pobiegli na początku, a my? My się świetnie bawiliśmy. Baskowie i Baskijki mają specyficzne poczucie humoru – jak staliśmy jak te owce bo było zwężenie to….zaczęli beczeć! Kto biegł? Jezus z krzyżem, baletnica bez ogolonych nóg tak około 1.9m wzrostu, kardynał, jaskiniowcy, sporo choinek…. To była przednia zabawa, pełna podbiegów, zakrętów. Mój baskijski zadział (prawie) zrozumiałam, że mam uważać, nie zrozumiałam, że będzie „hamp” – zębów nie wybiłam ale było blisko.
 
Na mecie, oklaski. Tutaj nie daje się medali za udział. Dostałam torbę z dwoma batonikami i wodą i….uważałam sylwestrowy bieg za super udany.
 
Atmosfera świetna, doping dzielnic, które już przed 16 zaczęły „biforki” przed sylwestrem – robili falę, wznosili niekończące się toasty za nas biegaczy i biegaczki.
 
Było naprawdę świetnie! Gdzie za rok? Jeszcze nie wiem, ale od 2011 gdzieś biegam…jak jest coś zorganizowanego….
 
Mam śliczną, pamiątkową bluzeczkę i bardzo dobre wspomnienia!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa