TRYB JASNY/CIEMNY

Garmin 6S Sapphire – po miesiącu – recenzja wstępna


Są trzy zespoły – ci z Polara, Garmina i  Suunto. Kiedyś był jeszcze Timex, ale poszedł inną drogą niż wszyscy i nie buduje już małych komputerów naręcznych jak trzy pozostałe firmy.
Wbrew pozorom „stajnia” ma znaczenie, bo często na zegarku się nie kończy a tylko zaczyna – liczniki kadencji, mocy itp. Dlatego trzeba się dobrze zastanowić przed zakupem.

O pięknym celestynowym Garmin 735XT pisałam (KLIK) wiele razy, służył mi kilka lat, był na ręce, gdy wbiegałam na metę ½ IM, na Maratonie Berlińskim, liczył długości na basenie i pokazywał trasy po górach.

6S Sapphire jest piękny, elegancki i….trudny.

Zakup takiego cacka to dużo emocji, dużo. A gdy okazuje się, że nie jest łatwo wyjść z programu oszczędzania baterii, że można klikać i klikać by skomunikować zegarek z telefonem to człowiek się wścieka, nawet bardzo.

Po miesiącu wiem, że zegarek wciąż ma funkcje do których jeszcze nie sięgnęłam, że nie jest zupełnie intuicyjny (dla mnie w obsłudze), że bym się już nie odmieniła na inny….

Używam na co dzień: pomiary treningów (rower w pomieszczeniu, chodzenie (bieżnia i spacery), basen.

Zmieniam sobie tarcze na różne obrazki i się z tego cieszę.

Podoba mi się idea ładowania ludzkich baterii – to taka wewnętrzna aplikacja, która informuje o tym z jaką ilością energii wstaliśmy i ile spożytkowaliśmy w ciągu dnia.

Zegarek liczy kroki – w przypadku rekonwalescencji i rehabilitacji – to funkcja z tych motywujących, choć i o kulach potrafiłam kilka kilometrów zrobić…

Mapy są dokładne, ale jak na razie za mało ich używałam, żeby coś więcej powiedzieć.

Funkcja pomiaru stresu z sugerowanym oddychaniem, dla mnie denerwująca, ale może zmienię zdanie.

Barometr – nie trzeba stukać żeby działał.

Mapy z pomiarem wysokości – nie wykorzystane przez miesiąc.

Zegarem ma wiele aplikacji sportowych – siłowniowej jeszcze nie zrozumiałam, bo wpisywanie różnych serii podnoszenia ciężarów nie jest intuicyjne. Natomiast jest w czym wybierać – od spacerowania, przez sporty zimowe, plus wszystko co miał wcześniejszy 735xt.

Tak zwany menadżer zasilania – koszmar jak dla mnie – sugeruje wyłączenie wszystkich funkcji do zachowania baterii! Wyjście i przekonanie zegarka, że chcemy mieć z nim rozrywkę to nie lada wyzwanie. W ciągu ostatniego miesiąca nie robiłam biegu ultra, który by wymagał takich zdań dla baterii!

Tym razem nadgarstkowy pomiar tętna pozwala mierzyć tętno również w czasie pływania (byłam raz na basenie więc dużo o tym nie mogę powiedzieć…). Nie porównywałam z paskiem HRowym więc nie wiem na ile dokładnie i podobnie mierzy tętno.

Monitor energii – body battery – to funkcja, która mnie bawi i lubię ją śledzić.

Monitor nawodnienia – jeszcze nie użyty przeze mnie. Choć żłopie hektolitry herbaty i ziół….

Nie wykorzystywałam jeszcze statystyk efektywności, bo jeszcze nie robię normalnych treningów, ale można dużo „fajnych” zmienny ustawić na dzielonym na 6 ekranie zegarka.

Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła wykorzystywać swojego zegarkowego zająca – technologia pacepro – pozwala zrezygnować z opaski na rękę ze śródczasami – zegarek wylicza nam wszystko!

Górek w okolicy nie mam a spa do którego pojechałam pod Warszawą nie miało pagórków większych niż 5 metrów, więc funkcji climbpro jeszcze nie użyłam…

Czujnik ABC – na razie obserwuję zmiany w mieście – więc nie korzystam z kompasu…ale od czego są wakacje, prawda?

O czujnikach stresu już wspominałam, jest jeszcze monitorowanie oddechu – jeszcze się tak nie nudziłam żeby to przeklikać i robić wdechy….długa podróż samolotem może być świetną okazją…choć ostatnio ograniczyłam się do obserwowania zmian wysokościomierza – wciągające zajęcie, serio..

Tryb ekspedycyjny – nie było ekspedycji i lubię się bawić zegarkiem więc nie oszczędzałam w ten sposób baterii.

Narty – nie w tym sezonie, więc o mapach topoactive i narciarskich nie mam (jeszcze) zdania.

Powroty do domu – zegarek ma opcję planowania trasy powrotnej. To już miały wiele lat temu TIMEXy i to było coś co się przydawało w lesie, więc cieszę się z tej funkcji.

Jak już udało mi się połączyć zegarek z telefonem to czytam sobie teraz smsy na ekranie zegarkowym, odpowiadać się nie da, ale zerknąć kto co pisze to i owszem.

Muzyki z zegarka nie słuchałam, ani karty kredytowej nie podpięłam więc nim nie płaciłam.
W wolne dni zamierzam więcej poklikać, pochodzić po lesie, po górach i na pewno popływać, więc będę mogła więcej o zegarku powiedzieć.

Po miesiącu wiem, że używam 1/20 funkcji, że wcale nie jest łatwo je włączyć, że zegarek jest piękny i pomimo dużej ilości zjadających baterie aplikacji ładuje go raz na tydzień.



Szkiełko nie ma ani jednej rysy (podobno nierysowalne), zegarek cieszy, wszystko pomierzone, udało mi się spędzić na trenażerze 23 godziny 49 minut.

Nie mogę się doczekać powrotu do treningów i większego wykorzystania tego cacka, bo na razie pełni funkcje biżuteryjno ozdodbne….

Komentarze

  1. Dla mnie takie cacka mogą nie istnieć, bo ja ogólnie nic nie uprawiam. Ale dziecięciu memu chętnie pokażę post. Mam nadzieję, że rehabilitacja bardzo poprawia Ci kondycję i niedługo wrócisz do treningów. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze na ten czas świąteczny i noworoczny. Buziaki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jeszcze jeden gracz który może mocno namieszać coros...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa