TRYB JASNY/CIEMNY

7 Półmaraton im. Janusza Kusocińskiego – relacja

Tak padało, lało wręcz, że żal było wyciągnąć telefon z woreczka...dlatego selfie z medalem nie z mety tylko z hali 
gdzie odbywały się dekoracje i można było zjeść makaron


W Nowym Jorku biegacze jadą autobusami na start, w Borzęcinie autokarami wracają z mety.

Wszyscy, którzy przygotowują się do maratonu wiedzą, że długie wybiegania są potrzebne, zdają sobie sprawę, że ciężko jest siebie samego zmobilizować do długich wybiegań. Jeszcze po lesie to jakoś się udaje, ale po asfalcie? Mi, rzadko. Największe utrudnienia to światła – człowiek biegnie równym tempem a tu przymusowy przystanek. Grr. Po wsiach boję się biegać bo kierowcy nie zauważają mnie na rowerze a co dopiero gdy będę sobie biegła poboczem…. Dlatego warto się zapisać na półmaraton. Ja tak zrobiłam i jestem bardzo zadowolona jestem bardzo. Owszem zajmuje to pół dnia, ale za to przyzwoite wybieganie – zrobione, nie trzeba nosić picia ze sobą, jest świetna atmosfera. Wreszcie miło popatrzeć na innych biegaczy i spotkać znajomych.

O tym półmaratonie słyszałam od znajomych, że lokalny, że jest z kim się ścigać, wreszcie, że trasa śliczna jak na wsi Powiatu Warszawskiego Zachodniego….. i teraz ja to mogę polecać innym.

Chyba najlepiej napisać to w punktach:


·      Dojazd – autem zdecydowanie łatwiej, organizatorzy przygotowali olbrzymi parking. Pociągami i autobusami to spora wycieczka, nasłuchałam się, od innych biegaczy, że połączenia słabe, ale wszystko jest wykonalne.

·      Odbiór pakietów startowych – bardzo sprawny, mili wolontariusze, duża sala sportowa.

·      Łazienki zarówno w budynku jak i przy starcie plus przy punktach żywieniowych.

·      Punktualny start, zające na określone czasy.

·      Kameralna atmosfera – jest z kim się ścigać ale nie ma tłoku, przepychania się łokciami.

·      Oznaczone kilometry na trasie.

·      Sprawnie prowadzone punkty żywieniowe (woda, izotonik, banany).

·      Brak tłoku na mecie i ładne medale.

·      Najbardziej śmierdzący potem autobus jakim jechałam – pełen biegaczy, którzy dali z siebie wszystko na dystansie półmaratonu! Szyby były tak zaparowane, że pan kierowca prosił, żeby przetrzeć boczną jak podjeżdżaliśmy do skrzyżowania bo nic nie widziałam…


Od punktu A do punktu B - zrzut z zegarka

Tylko zmieniłam skarpetki na kolanówki fot. D.Szymborska

Taka kawa to dodaje mocy fot. D.Szymborska

Z kolegami z KOD - fotka z hali bo....lało przed startem też


Wszystko byłoby lepsze i przyjemniejsze gdyby przez 21 kilometrów nie lał deszcz. Tyle, że na to organizatorzy nie mają wpływu…. A deszczowo było bardzo, lało mocno albo bardzo mocno….


Jednym słowem dobrze wydane sześćdziesiąt złotych, do domu wróciłam wybiegana z nową bluzeczką, ciasteczkiem i medalem!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa