Bezcelowe bieganie – 4 rady jak to wszystko przetrwać
Najpierw półmaraton warszawski, potem triathlony, wyścig kolarski, przedwczoraj maraton w Berlinie – wszystko odwołane, przeniesione na-nie-wiadomo-kiedy.
Do tego zakazy, magiczne granice – tam gdzie zaczyna się las, zaczyna się oddychanie.
Zamknięte baseny, brudne jezioro….
Nie tak wyobrażałam sobie sezon 2020. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona, nie przewidywałam zamknięcia siłowni, braku możliwości treningów na dworze (uff to na razie nam zwrócono), nieczynnych basenów.
Chińskie (albo nie) przysłowie mówi, że martw się tym co możesz zmienić, a nie tym co od ciebie niezależne.
Wiadomo, że dużo łatwiej trenować, jak ma się cel, w większości przypadków tym celem są zawody, dzielone na starty A, B czasem też C.Jest jak jest, oby lepiej było.
Moje sposoby na radości (mniejsze i większe) i motywacje do treningu.
Po pierwsze
Plan tygodnia. Nie wdając się w dyskusję nad tym czy piżama dzienna jest lepsza od piżamy nocnej, tak jak planujemy obiady na 7 dni do przodu tak samo jest z treningami. Jestem w tej dobrej sytuacji, że ma w domu trenażer i zestaw siłowniowy (o tym napiszę, bo za mniej niż 200PLN można mieć takie sprzęty, które pozwolą na normalny trening siłowniowy na 5m2!), więc jak zaplanuję rower i pada to się niczym nie przejmuję i jadę w pokoju. Mam trzy rodzaje treningów – biegowy (staram się jeździć do lasu, bo wtedy biega się lepiej – bez maseczki i nie po asfalcie), rowerowy i siłowniowy. Staram się przeplatać je, specjalnie na weekend wybierając te, które mogę zrobić w domu, żeby uniknąć szalonych tłumów, które chcą nagle być bardzo fit. Jest rozpiska to trzeba ją zrealizować!Po drugie
Cele. Nie ma zawodów. Trudno, ale przecież to nie oznacza, że nie mogę sama pobiec czy pojechać tego dystansu, który miał być na zawodach. Przeżyję brak medalu, trudniej jest z brakiem punktów żywieniowych bo trzeba bufety nosić ze sobą (plecaczek, kamizelka lub pas biodrowy). Trzymam się planu – na zawody się zapisałam, planowałam je pobiec czy pojechać to, tak zrobię. Część zawodów ma wyznaczone nowe daty, trzeba je wpisać w kalendarz, z wieloma imprezami jest tak, że sami organizatorzy nie wiedzę, kiedy będą próbowali je przeprowadzić. Trudno. „Startujemy” w zawodach na które byliśmy zapisani, uzupełniamy kalendarz o nowe sportowe daty.Po trzecie
Nagrody. Mi tam wystarczy pucharek w aplikacji, wyższy VO2max, ale w przypadku znaczącej poprawy formy przewiduję dla siebie nagrody. Będą to nagrody rzeczowe – to znaczy gadżety sportowe!Po czwarte
Superfit. Jak już będzie można pójść na basen, jechać w peletonie albo pobiec w zawodach to zamierzam być nową, lepszą wersją mnie. Biorąc pod uwagę, że jakiekolwiek zawody, te lokalne i małe mają szansę odbyć się jesienią, to projekt „bikini”, ostatnio nazywany „trikini” (majtki, stanik i maseczka), wydłuża się i daje nam więcej czasu na ćwiczenie. Ta nowa, lepsza i zgrabniejsza ja być może będzie miała śmieszną opaleniznę na twarzy – ślad maseczki, mówi się trudno i trzeba się cieszyć z możliwości ćwiczenia na dworze.Zatem do zobaczenia na metach i startach…. nawet jak to będzie 2021 to pomyślmy o tym, że mamy więcej czasu na dobre przygotowanie, bo start w zawodach – jak już zaczną się odbywać bez dobre przygotowania – to będzie zupełny obciach! Sami sobie ten poziom wyśrubujemy ćwicząc teraz w pojedynkę i zgodnie z planem. Oj będzie się działo, wiadomo nie mogę się doczekać!
Bieganie rozwija wszystkie nasze instynkty - uważam, że dzięki niemu rozwiniemy się na niedostępny wcześniej poziom
OdpowiedzUsuń