ABC jesiennego pływania
Dwa lata temu zaczęłam morsować (wpis o ABC morsowania TUTAJ), rok temu z racji śrubek w nodze nie było tak łatwo do tej wody dotrzeć, w tym roku co weekend pływam. W domu śmieją się, że za rok będę rozkminiać latarki do pływania po ciemku….
Oto moje ABC jesiennego pływania, zastrzegam, że jestem zmarzluchem i trzymam się zasady, że pływanie ma być przyjemnością, a nie smutnym czy niemiłym obowiązkiem.
Po każdym pływaniu energii przybywa, a uśmiech nie chodzi z buzi, i to wcale nie dlatego, że przymarzł!
Wciąż spotykamy w Jeziorku Czerniakowskim pływaków, którzy nie uznają ocieplaczy takich jak pianki, skarpetki czy rękawiczki. Szacun. Dla mnie jest za zimno na taki brak ubrania…
Pływam bo....
Dlaczego warto? To trudne do opowiedzenia, ale zimna woda super poprawia humor. Naprawdę. Doszło do tego, że czekam na weekend bo wiem, że wtedy będzie lepiej! Naprawdę, to tak działa. Im zimniej tym bardziej skupiam się na „tu i teraz”, pracuję nad techniką, czerpię przyjemność z samej możliwości płynięcia. Wiem, wiem brzmi jak Coelho – im zimniej tym bliżej siebie… nic na to nie poradzę tak jest!
Teraz o bezpieczeństwie – nie pływam sama, tworzymy drużynę Poławiaczek Pereł! To z jednej strony bezpieczeństwo, z drugiej w tych trudnych czasach radość z możliwości pobycia z kimś, kto podziela radość z pływania. No i w prawie pustym jeziorze, nie jest trudno zachować dystans 1.5m…. Zawsze mamy ze sobą bojki (pisałam o nich TUTAJ), oprócz bezpieczeństwa i widoczności jest to miejsce na kluczyk do auta….
Obecnie na wyposażeniu każdej z Poławiaczek Pereł jest:
- Czepek neoprenowy (z Decathonu – świetna jakość z niską cenę),
- Pianka triathlonowa (w mojej trochę dają się odczuć panele na rękawach, które mają pomóc czuć wodę, są z rozciągliwego materiału a nie pianki, więc zimniej…),
- Rękawiczki (Dare2Tri),
- Skarpetki (nurkowe o grubości 3mm),
- Bojka dmuchana,
- Okularki do wód otwartych.
Na brzegu zostawiamy klapki i ręczniki, zawsze gdy przypływamy czekają na nas, oby tak zostało.
Na razie najzimniejsza woda miała temperaturę 9 stopni.
Pływamy około 1500m, razem z przyzwyczajaniem się do wody (zdarzają się niecenzuralne słowa, które znakomicie opisują poziom zimna, i trudność z zanurzeniem twarzy) zajmuje nam to około 30 minut.
Jedyny minus pływania w jeziorze to jest cała czasochłonna logistyka. Trzeba dojechać, ubrać się, potem najprzyjemniejsza część czyli pływanie, dalej wyzwanie szybkiego przebrania się w ciepłe ciuchy. Potem chwila z kubkiem gorącej herbaty z termosu i można wracać. Teraz to i tak „idzie” nam szybciej bo w lecie pływałyśmy godzinę a nie pół….
Do kiedy będziemy pływały? Do czasu gdy będzie nam to sprawiało przyjemność….
Trzeba mieć chyba końskie zdrowie, aby pływać w takim okresie. Jak wy to robicie? Jak się zmuszacie?
OdpowiedzUsuńkiedy, że my się nie zmuszamy, my na swój sposób to lubimy :)
Usuń