Zorganizowane morsowanie w Wiśle

Ten moment, gdy mówią, że trzeba wychodzić, a ty tak bardzo chcesz zostać….

Nie myślę o kilkulatku i kulkach, ale o dzisiejszym morsowaniu. Zorganizowane na plaży Rusałka przez Dzielnicę Wisła. 

Najpierw odhaczenie się na liście, potem pomiar temperatury (36.3), opaska na rękę, zdezynfekowane długopisy i podpisanie zgód. Wyznaczone „stanowiska” do rozgrzewki.

Profesjonalnie poprowadzona rozgrzewka, a potem wchodzenie do Wisły. Zapisałam się na ten morsing bo nigdy w rzece nie morsowałam, po łódkach spodziewałam się wartkiego nurtu, wielkiego zimna, coś jak w Bałtyku (o łotewskim morsowaniu pisałam dwa lata temu – TUTAJ).

Jest wiele sposobów morsowania – wchodzenie raz, kilka razy, rozgrzewka, ćwiczenia oddechowe, resety czyli zanurzanie głowy, polewanie się wiaderkiem (dziś widziałam pierwszy raz), można stać z szalikiem klubowym….

Dziś była piękna pogoda, dobra atmosfera, gdyby nie maseczki na twarzy to byłoby „normalnie”.
Wszystkim, którzy trochę się boją zacząć z morsowaniem polecam kolejne spotkania na plaży, ma być ich kilka. Ja wolę jednak „moje” jeziorko, gdzie grunt nie jest taki mulisty, ale zaletą takiego zorganizowanego morsowania jest – wspierająca wszystkich atmosfera, zabezpieczenie medyczne (była karetka), i zupa/herbata na koniec. Tego ostatniego nie sprawdziłam, bo zaopatrzona była w swoja herbatę.

Wybiorę się jak będzie zimniej, bo dziś było za ciepło. Nie wiedziałam, że to powiem, ale tak dziś było zbyt ciepło….. 

Tutaj pisałam o niezbędniku morsa lub foki – KLIK, a tutaj o zimowym pływaniu Poławiaczek Pereł, które jest moim obecnym weekendowym hobby – KLIK.

A tutaj dokumentacja fotograficzna, z racji umieszczenia telefonu w wodoodpornym opakowaniu ostrość troszkę się zagubiła....

Plaża Rusałka jest na Wybrzeżu Helskim, czyli koło ZOO (wjazd na wysokości Ratuszowej)