Piper-Heidsieck, Champagne, Brut Florens Louis
Piper-Heidsieck, Champagne, Brut Florens Louis
Piper Heidsieck – samo rozpakowywanie z krwisto czerwonego plastikowego pudełka jest ogromną przyjemnością. Chłodzenie trwa wieki. Szampan jest dla cierpliwych. Przecież nie można zniszczyć smaku złą temperaturą.
Spokojne otwieranie, ten dymek z butelki.
W Paryżu nalewają całe kieliszki, prawie po brzegi. Trochę żal pić w takim stylu bo wtedy butelka robi się dużo szybciej pusta.
Kolor w kieliszku zachwyca. Złoto z bąbelkami. Nos zaciekawia. Usta rozkładają na łopatki.
Nos zdaniem tego, który właśnie przywiózł butelkę z Paryża, to zapach pieczonych kasztanów, sprzedawanych przy wejściu do metra na Place de la Concorde. Kasztany ponad wszelką wątpliwość.
Usta to dzikie, poziomki. Esencjonalne, ale też trochę nieśmiałe. Niby trzeba się ich naszukać, jednak gdy się je znajdzie, to zostają na długo w ustach.
Piper Heidsieck bąbelkuje też w gardle, to takie przyjemne.
Tak pić szampana codziennie….
Komentarze
Prześlij komentarz