TRYB JASNY/CIEMNY

Virtual Ride For The Living – 2020


Umknęło mi, że nie napisałam podsumowania mojego udziału w takim super wydarzeniu. Historia jest taka, że kilka lat temu poznałam Jonathana i Kasię – prowadziłam trening biegowy na Limud’zie i tylko oni stawili się na biegową zbiórkę o 7 rano. Pobiegaliśmy, porozmawialiśmy, zakolegowani zmówiliśmy się na kolejne bieganie. Potem Jonathan wymyślił rowerowy przejazd z Obozu w Oświęcimiu do Krakowa. Wszystko po to by zbierać pieniądze na działalność JCC. Zadziałało – duży odzew, uczestnicy z całego świata. Potem co roku odbywały się takie przejazdy. Zawsze byłam „wyjechana” na wakacjach, przenosiłam swój udział z roku na roku. W tym roku byłam pewna, że w końcu pojadę. Jednak, jak wiadomo pandemia zmieniła świat. 


Zamknięte granice, brak możliwości spotkania -Jonathan z ekipą organizatorów zdecydowali się na wirtualną edycję przejażdżki. Choć słowo przejażdżka może nie jest najlepsze, bo to ponad 100 kilometrów lub 30 dla tych co nie mają siły tyle przejechać.


VRFTL miało polegać na tym, że rejestrujemy swoje aktywności (liczyło się spacerowanie, bieganie i jeżdżenie na rowerze) na Strava w specjalnych grupach plus na FB w zamkniętej grupie motywujemy siebie nawzajem. Uczestnictwo w pełni bezpłatne, a tych, którzy zajmują się zbieraniem funduszy specjalne t-shirty, dla wszystkich świetna zabawa, pamięć o historii i znajomi z całego świata. Dawno, naprawdę dawno nie trafiłam na zbiór tak pozytywnie nastawionych do życia i sportu osób. Wiek nie miał znaczenia, miejsce zamieszkania również. Dzieliliśmy się sukcesami i klęskami – kradzież roweru, wspieraliśmy się i motywowaliśmy, wreszcie bardzo dobrze sobie życzyliśmy. To chyba było najważniejsze w tych trudnych czasach.


Zainteresowanie wirtualnym zbieraniem kilometrów było tak duże, że „challenge” został przedłużony o kilka dni. 


Zebrałam kilkaset przejechanych rowerem kilometrów, kilkadziesiąt przespacerowanych, trochę przebiegniętych i sporo przepłyniętych (niby się nie liczyły, ale…).


Jak dobrze pójdzie to za rok pojadę (w końcu) w przejażdżce, na szczęście ma też być wersja wirtualna, tak, że wszyscy niezależnie od miejsca będą mogli wziąć udział.


Do zobaczenia, za rok i dzięki Jonathan na świetny pomysł, zespołowi za super organizację. Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że jako grupa entuzjastów ruchu stanowiliśmy super ekipę! 






Komentarze

  1. Szkoda, że te wirtualne spotkania sa coraz bardziej popularne. Nie ma jak to spotkania rowerowe czy biegowe w "realu"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety takie mamy czasy, ale wolę wirtualną dobrą zabawę niż nic... pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa