TRYB JASNY/CIEMNY

Zalew Mediano, Huesca, Pireneje


Nawet dyktator nie odważył się zniszczyć kościoła. Za Franco powstało wiele wielkich, sztucznych zbiorników wodnych, bez konsultacji społecznych, bez pytania. Franco bardzo sprytnie rozegrał sprawę zalania miasteczka Mediano – ludność musiała się ewakuować, ale kościół pozostał tam, gdzie stał. W zależności od poziomu wody albo można wpłynąć do jego wieży, albo widać tylko kopułę (tak jest teraz). 
Zalew Mediano jest piękny – położony wysoko w górach, otoczony skalistymi górami, o wodzie w kolorze turkusowym. Brakuje tylko plaż na brzegu. Jest głęboki od 20 do nawet 90 metrów, bo pod taflą wody skrywa się całe miasteczko, mosty...


Osiem lat temu spacerowałam brzegiem, poziom wody był dużo niższy, w tym roku zdecydowaliśmy się na wycieczkę kajakiem. 


Jest kilka firm, które organizują spływy kajakowe, ceny są wysokie bo od 40 do 50E za wycieczkę na połowę dnia. Za to kajaki są czyste (teraz pandemicznie dezynfekowane przed i po użyciu), kapoki obowiązkowe (nie tak, żeby na nich usiąść, tyko trzeba je ubrać), dodatkowo dostaje się beczkę na swoje rzeczy więc nic się nie zmoczy. 





My płynęliśmy z Alberto z Nomadas del Pireneo – było extra. Tak jak Hiszpanie spóźniają się na wszelakie spotkania, płynność czasu znika na wycieczkach zorganizowanych. Mieliśmy być na parkingu o 9.30 o 9.20 stały już zaparkowane 3 auta uczestników wycieczki (było nas w sumie 10 osób). Pamiętam jak kiedyś na hiszpańskiej wycieczce pilotka zostawiła na wyspie dwóch turystów, bo spóźnili się na prom. I powiem, że tak jak było mi żal, wtedy lata temu tych, co się spóźnili tak lubię, jak wszystko jest zgodnie z planem i nie trzeba czekać na resztę grupy. Dla hiszpańskich współtowarzyszy wycieczek najważniejsze było – kiedy są przerwy na papierosa, kiedy i gdzie będziemy jedli. Tutaj na kajakach palenia nie było, a w opisie wycieczki podane, było, żeby oprócz picia zabrać, ze sobą jakieś przekąski. Wymagane na spływ były: sandały (preferowane) lub klapki, czepka, coś do jedzenia, picie i kostium lub kąpielówki. A jeszcze krem z wysokim filtrem. No i niestety trzeba było mieć maseczki, które wolno było zdjąć na kajaku jak się było ze swoją rodziną, ale jakby podpłynęli obcy to maseczkę trzeba było ubrać (spotkaliśmy jeden kajak z lekko zagubionymi Francuzami), no i musieliśmy trzymać dystans 2 metrów – kajak od kajaka.


Najpierw krótkie szkolenie z wiosłowania i ruszamy. Płynęliśmy do wierzy kościoła. Tutaj Alberto pozwolił nam „popływać”. Cudzysłów jak najbardziej potrzebny, bo nie wolno było zdejmować kapoków. Swoją drogą wgramolenie się do kajaka w tym „ubranku” do najłatwiejszych nie należało!! Wtedy już zaczęłam przekonywać Alberto, że umiem pływać i kapok nie jest mi niezbędny… 


Po kolejnych kilometrach kajakowania dopłynęliśmy do zatoczki – tutaj była przerwa jedzeniowa. Alberto pokazał nam dosłownie kilka miejsc, gdzie można było zejść z na ląd – skały w większości miejsc pionowo schodzą do wody. W tak zwanym między czasie przepłynęła motorówka – ugh – dla kogoś kto nie przepada za falami, to nie było miłe doświadczenie. 


Jakieś półtora kilometra od brzegu Alberto zgodził się, żebym zaczęła wracać wpław – nawigować trzeba było na zaparkowaną na brzegu ciężarówkę. Bez kapoka! Z asystą pływa się super! Woda pięknego koloru, ale co do czystości to cóż – zapach glonów ciężki do wymycia z włosów…. Do tego mocno spieczone barki – ale nie narzekam, bo radość i wolność z pływania w tak pięknym zbiorniku wielka! 
To był taki prawdziwie wakacyjny czas – potem na brzegu ubraliśmy maseczki... Alberto zaczął wszystko dezynfekować, a ja byłam super głodna – to prawda „woda wyciąga”.




Podsumowując – idealna, leniwa wycieczka kajakowa, gdzie nie walczy się z nurtem, gdzie można się pomoczyć, jak uprosi się przewodnika to można też popływać…. Zalew był cały dla „nas” bo Francuzi płynęli tylko do zalanego kościoła i zawrócili na brzeg. Wielka frajda z wodnej wycieczki! Widoki przepiękne, nie zapamiętałam nazw ptaków, które pokazywał Alberto, bo nawet po polsku nie jestem pewna jak się nazywają…. W Pirenejach bardzo popularne są wycieczki ornitologiczne, cieszą się dużym zainteresowaniem i szybko się wyprzedają.


A tu kościół od którego zaczął się ten wpis...




Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa