Awaryjne obiady i kolacje… Chef Panda [FOTO]
Uwielbiam zastanawiać się, co by tu ugotować, nie przeszkadza mi, że trzeba przejechać pół miasta by kupić potrzebne składniki…ale nie zawsze mam czas. A głodna jestem często!
W filmach wtedy zamawia się chińszczyznę, u nas UberEats albo inne Pyszne. Nie mam aplikacji, nie zamawiam jedzenia przez telefon. Czasem tylko zdarza mi się przywieźć sobie coś do domu, ale rzadko. Ot uważam, że nawet pizza w dostawie traci, a inne dania bywają zdecydowanie mniej jadalne.
Dlatego „awaryjne” obiady i kolacje zjadamy obecnie w Chef Panda. To coś więcej niż barek z chińskimi pierożkami na parze (dużo lepsze niż w Parniku), to miejsce z chińską kuchnią gotowaną przez chińczyków. Wciąż są dwa menu – to przetłumaczone na polski, angielski i to po chińsku. Pikantne skórki tofu, zaliczają się do tego nieprzetłumaczonego.
Nie wypróbowałam całego menu, a po ilości odwiedzin wiem, że byłoby to wykonalne, ale spróbowałam już wielu dań.
Zestaw, który polecę każdemu to zupa pikantno kwaśna, kimchi albo ogórki z czosnkiem i pierożki na parze. Tutaj jadłam wszystkie wersje! Do ulubionych zaliczam wegetariańskie.
Wszystkie pierożki występują w dwóch wersjach – gotowane na parze i gotowane na parze i dodatkowo podsmażane. Ta druga bardziej czasochłonna wersja nie działa w porze lunchowej, bo jest zbyt duży ruch.
A jeszcze ważne jest to, że lokal otwarty jest do 21 i ma dobrą wentylację! Jednym słowem idealne miejsce na „awaryjne” jedzenie.
A jak ktoś lubi bardziej pampuchy – xiaolongbao, to też jest w czym wybierać.
Można też zamawiać „wynosy”, ale ja pozostaję przy jedzeniu na miejscu!
Chef Panda znajduje się na Mokotowie, okolice Mordoru. W porze lunchu jest bardzo tłoczno. Dla tych co wciąż nie przekonali się do pałeczek to info – tam też są normalne sztućce!
Ps. dla mnie niejadalne były tylko smażone pierożki ze szczypiorkiem i jajkiem, kiedyś występowały tylko w chińskiej karcie, teraz są już w oficjalnym menu…
A tutaj najbardziej powtarzalne (w moim przypadku) zamówienia:
Kolorowe pierożki, moim zdaniem z racji innego ciasta, dużo słabsze niż te "zwykłe" fot. D.Szymborska |
Mój ulubiony zestaw (ten co zjadłam już wiele razy....) fot. D.Szymborska |
Ogórki to mistrzostwo świata! fot. D.Szymborska |
Kimchi - uwielbiam, ale bywa bardzo ostre! fot. D.Szymborska |
Wersja szpinakowa fot. D.Szymborska |
A to olbrzymia, zimna przystawka.- pikantne skórki tofu fot. D.Szymborska |
Smażony makaron tym razem z owocami morza, choć chyba najlepszy jest z wołowiną fot. D.Szymborska |
Pikantno kwaśna zupa - wierzę, że leczy a na pewno rozgrzewa i można wypocić chorobę....fot. D.Szymborska |
Jak to mówią, polecam!
O baozi chętnie bym zjadła!
OdpowiedzUsuńLista miejsc do odwiedzenia i zjedzenia robi się coraz dłuższa, prawda?
Usuń