Maccabi Fun Run – 2018 Warszawa
Byłam pierwsza w biurze zawodów to mogłam sobie wybrać numer startowy, 1 była zarezerwowana dla rabina, ale szczęśliwa siódemka była wolna fot. D.Szymborska |
W tytule jest Warszawa, bo w niedzielę Maccabi Fun Run odbywał się w wielu miastach na całym świecie. Na Agrykoli było super!
Na starcie rabin (z dobrze zamocowaną kipą), dzieci w klapkach, panie z dużą nadwagą, ambitni biegacze, weseli spacerowicze, panowie z wielkimi brodami – wszyscy uśmiechnięci i szczęśliwi, że choć przez chwilę nie pada!
Start biegu opóźniony, i chyba tylko mi to przeszkadzało, bo moje zamiłowanie do punktualności nie było podzielane przez resztę uczestników (z kilkoma punktualnymi wyjątkami).
Ruszamy. Trochę zamieszania na starcie bo każdy ma inny cel – przebiec 500m (rabin), przebiec 1000m – czyli dwa kółka albo zrobić ich 10 i cieszyć się z 5 kilometrowego biegu.
Byłam w tej ostatniej grupie, to znaczy w pierwszej trójce kobiet na mecie, na najdłuższym dystansie.
Bieg bardzo FUN (ale tempo poniżej 5min/km utrzymane), większość uczestników na ostatnią chwilę odbierała pakiety startowe (worek, bluzeczka, numer bez chipa). Część zaczynała izraelski posiłek regeneracyjny jeszcze przed startem biegu.
Miałam wielką przyjemność poprowadzić rozgrzewkę – cieszę się, że tyle osób na nią przyszło. Kolega po biegu powiedział, że zrobił życiówkę – to zdecydowanie dzięki dobrej rozgrzewce!
Zapomniałam dodać, że był to bieg charytatywny, wpisowe (40PLN) przeznaczane było, według wyboru zapisującego się, na jedną z żydowskich organizacji.
Za rok znów biegamy! Do zobaczenia!
Udało mi się zachować minimalistyczne podejście do posiadanych rzeczy - "uroczą" torebeczkę zostawiłam dla kogoś innego w Biurze Zawodów fot. D.Szymborska |
Bieganie z koleżankami to wielka frajda! fot. kolega |
Komentarze
Prześlij komentarz