Pintxos czyli tapas w Bilabo
Krokiet z rozpływającym się sosem beszamelowym, słone ryby, czy doskonały dorsz? Wiadomo, zjadamy wszystko! fot. D.Szymborska |
Ile czasu można się żywić kanapeczkami, przystawkami? Odpowiem długo i to z największą frajdą!
Pintxos to po Baskijsku przystawka, przekąska. Nazwa stosowana po to, by pokazać odrębność od hiszpańskich tapas.
Tutaj w Bilbao, albo jak wolą Baskowie – Bilbo barów z pintxos jest bardzo wiele. Nie ma takiej wąskiej specjalizacji jak w San Sebastian, większość serwuje duży wybór przystawek a nie tylko takie z ziemniaków czy ryb.
Ponieważ nie ufam TripAdivorowi to kierujemy się przewodnikiem ze stacji benzynowej – niezawodny ludzik z fałdkami tłuszczu poleca, a my jemy.
Tak trafiliśmy do Berton’a jednego z trzech barów z tej sieci. Nie przyciągał tłumem w środku, kilku lokalsów i amerykańscy turyści. Za to jedzenie. Pintxos z najwyższej półki, cudownego baru czy jak ktoś woli spod ręku utalentowanego szefa kuchni.
Pintxos w większości serwowane są na kromeczkach bagietki, tutaj było podobnie, ale jakość kanapeczek wybitna!
Raj dla miłośników słonych ryb – czyli mnie. Dużo atrakcji dla tych co lubią kaszankę, a ci wielbiący jajka przepiórcze też się odnajdą.
Ceny – 2 Euro za każdy. Uwaga, to miejsce, gdzie jak się zacznie jeść to ciężko skończyć.
W Bilbao nie brakuje barów (w zaledwie kilkadziesiąt godzin udało się nam ich odwiedzić wiele, ale Berton prowadzi w rankingu. Inne są smaczne, atmosfera w barach przemiła, imprezowanie urocze, ale co Berton to Berton.
On Egin - smacznego oczywiście :) fot. D.Szymborska |
Uwaga w poniedziałki nie czynny….
O kolejnych barach będzie, bo ich lista robi się coraz dłuższa, ale z resztą to (jak na razie) w Bilbao ograniczę się do smacznych zdjęć a zostanę przy tym miejscu jak rekomendowanym!
Komentarze
Prześlij komentarz