Manteleria 3 – winny bar z tapas w A Coruna
Tutaj czas się zatrzymał, jest spokojnie, klimatycznie... fot. D.Szymborska |
Warto tutaj wpaść, posiedzieć, ale nie poleciłabym jednak tego miejsca na kolację. Zostało dobre wspomnienie pięknego lokalu, charyzmatycznej barmanki, zastraszonego pomocnika, który ustawiał i przecierał z niewidocznego kurzu butelki, tak by szefowa była zadowolona. Był i pan z pieskiem, który widać przyzwyczajony, miał swoje miejsce pod krzesełkiem barowym. Głośna grupa przyjaciół. Manteliriia jest malutka, bywa bardzo tłoczno i zupełnie pusto jak na zdjęciu (to jak wychodziliśmy).
Część tapasowej kolacji w Mantelerii udało się nam zjeść za trzecim (chyba) podejściem. Wcześniej lokal zwyczajnie był zamknięty. Kolejne miejsce, które otwiera się i zamyka w sobie tylko znanych godzinach.
To jeden z bardziej klimatycznych barów w tym galicyjskim, portowym miasteczku. Zapełnia się pustoszeje. To wszystko dzieje się bardzo szybko. Wpadają tutaj turyści i starzy bywalcy.
To miejsce z ciekawą kartą win na kieliszki. Właściciele stawiają na lokalne wina, zapewniają też dostęp do najbardziej znanych marek. Jednym słowem można zamówić po prostu białe lub czerwone, albo porozmawiać i napić się wina, które może nas zaskoczyć. Jeżeli istniałaby kategoria wina przyzwoitego – takiego, które ma nos, usta i powoduje, że chcemy o nim opowiadać, to w Mantelerii kosztuje od 2.4E wzwyż (oczywiście za kieliszek).
Tak, tak tutaj też podają lane piwo fot. D.Szymborska |
Galicyjskie tapas fot. D.Szymborska |
Dobre ryby, sery i chrupiąca bagietka fot. D.Szymborska |
Jeżeli chodzi o jedzenie to na barze stoją tapas, część jest podgrzewana (tak, tak w mikrofalówce!!!). Jest w czym wybierać, tylko trzeba się śpieszyć. To znaczy jak ma się ochotę zjeść kilka różnych to, kuchnia je przygotowała ale nikt w niej nie zostaje, by je uzupełniać. To jest winny bar przede wszystkim, jedzenie jest uzupełnieniem, bardzo smacznym, wymyślnym, ale dodatkiem.
Jedliśmy dużo, różnych tapas – z sałatkami, kaszankami, papryczkami, rybami, wędlinami i serami. Spróbowaliśmy większości. Były naprawdę dobre. Po niektóre wracaliśmy, bo my z tych co tapas traktują jako kolację i zjadają tych przystawek bardzo, bardzo dużo! Niektóre talerze to wręcz ogołociliśmy!
Komentarze
Prześlij komentarz