TRYB JASNY/CIEMNY

Degustacja wina – blogerów winnych i mój mini poradnik



Czego spodziewam się po degustacji? Najprościej by było powiedzieć: dobrego wina. Szukam takich smaków i zapachów, które będę pamiętać. Rozglądam się, próbuję, słucham. Zależy mi na tym, żeby nauczyć się jak najwięcej. Wreszcie chcę, żebym wino spróbowane w czasie degustacji (jeżeli nie kosztuje 1000E) mogła sobie kupić do domu. Uważam, że dobrze jest też poznawać połączenia wina i jedzenia. 

Tekst nie powstał gdyby nie to, że pojechałam na degustację, wyszłam po godzinie, wściekła za to, że lekceważy się mnie i mój czas. Nic się nie dowiedziałam, dostałam kawałki sera i wędlin na papierowej tacce i wciąż czekałam na to by próbować wina, a w kieliszku miałam jedno białe, przeciętne wino.

Na degustacje jestem zapraszana od wielu lat, pierwsze maile z informacjami pochodziły z CV – miejsca gdzie kończyłam eno kursy, potem pojawił się blog, zloty blogosfery jak również „działania własne” czyli na przykład dokładnie zaplanowana wycieczka do hiszpańskiego regionu winiarskiego – Rioja.

Pierwsze degustacje to była bieganina od stolika do stolika, notatki, notatki i jeszcze raz notatki. Wychodziłam oszołomiona smakami i aromatami. Zawsze wypluwałam, ale osad na zębach pozostawał! Potem śledziłam katalogi degustacji i wybierałam te wina, które mogą mnie zainteresować, zawężałam do np. szampanów albo białych słodkich. Dalej ograniczałam miejsca, które odwiedzałam. Potem przyszła decyzja, że życie jest krótkie i piję i degustuję tylko „dobre” wina. Te po 14PLN odpadły już dawno, te po 25 też…oczywiście, że zdarzają się perełki, ale ja ich szukać nie będę zdaję się na tych, którzy mają więcej motywacji. Kolejny etap: seminaria albo degustacje komentowane – ot przy okazji takich wydarzeń prezentowane są wina wyjątkowe, prowadzący często mają ogromną wiedzę, jednym słowem można się bardzo wiele nauczyć. Potem jeszcze przyszedł czas na zajęcia foodpairingowe i tym sposobem wino i jedzenie tworzyło cudowny tandem, a ja chłonęłam wiedzę innych. Ostatni stopień, to decyzja o wybieraniu takich spotkań, w ciągu których spróbuję win wyjątkowych, czegoś się dowiem, a potem (niech będzie w najbliższej przyszłości) będę mogła wino kupić i cieszyć się jego smaku, aromatu u siebie w kuchni….



Jeżeli jesteś początkującym enologiem, miłośnikiem wina to ucz się na moich, nie tyle błędach co winnej drodze.

  • Nie każda degustacja jest warta Twojego czasu. Wybieraj to co naprawdę Cię interesuje.
  • Pisz do organizatorów, sprawdzaj kto będzie obecny. Nie wystarczy ładna nazwa regionu, trzeba wiedzieć, jacy winiarze przyjadą i jakie butelki będą otwarte.
  • Wybieraj seminaria, zapisuj się i przychodź na nie punktualnie. 
  • Szukaj warsztatów – rozwijają, pomagają przełamać się w tym by np. na głos opisać co my czujemy, co znajdujemy w winie.
  • Łącz jedzenie i wino. Dla mnie idealne są warsztaty z gotowania połączone z degustacją. Lepszej kombinacji nie ma! 
  • Wypluwaj!*


*dotyczy szampanów….tutaj dopuszczam jeden, dwa wyjątki w czasie degustacji bo zwyczajnie poziomkowe bąbelki potrafią być zbyt wyrafinowane żeby dało się je, ot tak sobie wypluć


Od feralnej degustacji minęło trochę czasu, ochłonęłam i pomyślałam, że może to ja taka wymagająca jestem. Jak się okazuje nie tylko dla mnie jakość a nie ilość degustowanych win ma znaczenie.

Zapytałam znajomych blogerów piszących o winie i drodzy organizatorzy, posłuchajcie i proszę przemyślcie swoje plany. A my przyjdziemy, posiorbiemy i wyplujemy. Potem napiszemy i będziemy miło wspominać winne spotkania.



Co jest ważne dla piszących i pijących wino?


„Pora dnia, jakość/ciekawość prezentowanych win, prezentujący. Pora dnia w moim przypadku determinuje najbardziej - od 7 do 17 jestem wyjęty z względu na pracę. Dla wyjątkowych rzeczy biorę urlop - jak Tokaj Winicjatywy”. Mówi Sebastian autor bloga zdegustowany.

„Dla mnie kluczowa jest (oprócz pory dnia jak w przypadku Seby) również osoba prezentująca, bo oczywiście same wina są ważne, ale równie ważne jest ich ciekawe zaprezentowanie.” Dodaje Bartek z Naszego Świata Win.

Janek z 2Smaków wylicza: "1. Kwestia win (kraje, szczepy) 2. Pora dnia (im bliżej końca pracy tym lepiej) 3. Lokalizacja (im bliżej linii metra tym lepiej). Jak temat ciekawy, jestem w stanie wziąć dzień urlopu pomimo 11:00 i np. degustacji na Bemowie”.

Zapracowany Mariusz tak odpowiada na pytanie dotyczące degustacji: "U mnie najważniejszy jest czas. „Ze względu na dość nietypowe godziny pracy i braki kadrowe degustacje zazwyczaj nie wpisują się w mój grafik. Jeśli już to się uda, to raczej wolę degustacje bardziej kameralne niż przeglądy 400 etykiet w ciągu trzech godzin. Bardzo lubię wykłady seminaryjne z możliwością degustacji i na takich staram się bywać. To mówiłem ja, autor bloga pisanewinem.pl”.

Łukasz natomiast wspomina o marzeniach każdego degustatora, wycieczkach do winnic: „Najchętniej wybieram się na degustacje komentowane skupiające się na jakimś zagadnieniu (np. łączenie wina z jedzeniem). Wolę spróbować kilku butelek w kameralnym gronie, niż biegać z kieliszkiem od stoiska do stoiska. Ale najbardziej oczywiście lubię degustować bezpośrednio u producenta w winnicy.” O winach i degustacjach pisze na blogu Lampka Wina.

Irek jest również wymagający, wie dokładnie czego szuka wybierając degustacje: "Ja najbardziej lubię degustacje "monotematyczne". Jeden szczep, jeden region 8-12 win. Niby ma sie wrażenie picia tego samego, ale dopiero wówczas na wierzch wychodzą trudne do uchwycenia w innych okolicznościach niuanse. Kiedyś takie były degu "Degusta Espana", np 10 odsłon verdejo z Ruedy." Jego teksty można tutaj.

Robert znany w blogerskim towarzystwie jako winiacz (prowadzący blog o tym samym tytule) również szuka wyjątkowości w degustowanych winach. „A ja lubię najbardziej degustacje rzadko spotykane – np. kilka lat temu była degustacja winiarzy z Urugwaju i rzeczywiście było ich kilkunastu. Była też bardzo duża winiarzy z Chile i raz była – i pewnie już długo nie będzie – Premier Crus z Bordeaux – a to gratka dla kogoś, kto do Bordeaux nie ma jak jechać :) Generalnie – nie ma człowiek czasu bywać na 3 w miesiącu, ale raz w miesiącu może czas się znajdzie.”

Jerzy przypomina o tym jak małe jest nasze winne środowisko: "Ja wybieram degustacje takie, na jakie mnie stać. Bo jak brakuje do ostatniego w miesiącu to ciężko się deklarować na wspaniałą degustację, ale taką, za która trzeba ostro wybulić. Bo tak, jak mnie raczej nie stać na muscadety po 20 Euro butelka (+przegrzebki) tak i nie stać mnie na część degustacji. Nawet, jak są tam same zaje...e wina. Ale, ale - drugim ograniczeniem jest czas. W Warszawie degustacji potrafi być natłok i często stoję przed problemem wyboru - wina hiszpańskie czy francuskie, w centrum czy na Ochocie lub Żoliborzu... I tak gładko przechodzimy do geografii, bo degustacje w Trójmieście, Krakowie, Poznaniu pewnie są super, ale nie dotrę. No bo mam nawet problemy z dotarciem na degustaje na Pragę do 13WIN czy do Konstancina (raz byłem - było fajnie), to cóż mówić o innych miastach. No chyba, że targi są.... No i ostatni aspekt: Kto będzie lub kogo nie będzie na degustacji. Niby zazwyczaj są wszyscy, ale znam takich, co wybierali degustacje takie, by co poniektórych nie spotkać ... ;) To mówiłem ja, ciagle w "okolicach". 

O winach piszą też dziewczyny, Katarzyna i Dominika dopisują do listy takie cechy degustacji doskonałej:

„Przede wszystkim wina. Dla dobrej degustacji i wybitnych win jestem w stanie zrobić wiele, łącznie z zagięciem czasoprzestrzeni ;) Z kolei, jeżeli wina są mocno średniej jakości - nawet odpowiednia pora dnia czy dogodna lokalizacja nie będzie dla mnie sprawą determinującą.” Twierdzi Katarzyna z Korek od Wina.

Dominika dodaje: „Ja podobnie jak Łukasz z Lampki Wina wolę zdecydowanie degustacje komentowane gdzie siedząc przy stoliku mogę się łatwiej skupić i poczuć wino. Dużych degustacji gdzie jest zarówno wiele win i tłum ludzi na ogół unikam. A jeśli się wybieram to raczej z nastawieniem bardziej towarzyskim aniżeli stricte degustacyjnym.” Pisze o jedzeniu i winie na swoim blogu Nóż i Widelec.


Drogi producencie, właścicielu winnicy czy dystrybutorze: 

Jeżeli chcesz zorganizować degustację -  to super! Pamiętaj, że dla większości winnych entuzjastów jest to zajęcie „po godzinach”, więc albo trzeba się z pracy urwać albo wybrać dzień wolny. Dlatego szanujcie nas, degustujących i piszących. Punktualność, ogarnięcie kieliszków (nie mam nic przeciwko kaucji), wreszcie ciekawe wystąpienia, nowości. Daj nam poczucie wyjątkowości, tego, że to my te wina poznajemy. My będziemy o nich pisać i mówić. Nie ma nic lepszego (moim zdaniem), niż tekst o winie napisany czy to z zachwytem czy też rozczarowaniem –  szczerym, a nie sponsorowanym!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa