Domowy jogurt – da się!
Chleb pieczemy, ser biały robimy to teraz przyszła pora na jogurt. Pierwsze podejście – nieudane, drugie – tadam w lodówce mamy 900m pitnego jogurtu.
Uprzedzając pytania, są inne kolory niż różowy (na przykład ciemno różowy, jest też biały i zielony).
Jogurotwnica YogurBerry jest całkiem spora jak na domowe sprzęty, jednocześnie jest na tyle ładna, że spokojnie może stać na blacie kuchennym. To specjalnie zaprojektowane naczynia, dzięki nim z 3 składników powstaje jogurt. Pierwszym jest mleko – im bliżej mu do świeżego krowiego, tym bardziej prawdopodobne, że wyjdzie pyszny jogurt. Drugim są bakterie jogurtowe – lactobacillus (w zestawie startowym jest kilka saszetek) trzecim gorąca woda, którą zalewamy specjalny słój.
Konstrukcja jogurtownicy jest bardzo prosta, plastik miły w dotyku i ten różowy!
Przygotowanie jogurtu zajmuje 12h+5h=17h przy założeniu, że nie musimy wychodzić z domu po mleko tylko je mamy w lodówce.
W specjalnym wiaderku zanurzonym w wodzie jest słoiczek (wszystko plastikowe), a w nim "prawie" gotowy jogurt przed włożeniem do lodówki fot. D.Szymborska |
Saszetki z jogurtowymi bakteriami fot. D.Szymborska |
Sam jogurt jest pyszny, w naszej kuchni panowały podzielone opinie – dla niektórych był podobny w smaku do maślanki, dla mnie nie!
Za maślanką nie przepadam a ten pitny, domowy jogurt podany z truskawkami był świetnym śniadaniem!
Przygotowanie domowego jogurtu to na pewno dobra zabawa, ale też ukłon w stronę nieprodukowania plastikowych śmieci – nie potrzebujemy kolejnych opakowań.
Przy jednym procesie produkcyjnym uzyskujemy prawie litr pitnego jogurtu. Dzięki temu, że kontrolujemy proces powstawania jogurtu wiemy co dokładnie jemy!
Producent przekonuje, że gdy skończą się nam startowe saszetki z bakteriami wystarczy zostawić kilka łyżeczek jogurtu i dodać je do mleka, potem postępować tak samo jakbyśmy używali zestawu startowego.
Dziś w lodówce obok dwóch rodzajów zakwasów – żytniego i pszennego stoi też jogurt… podobno ser żółty też można zrobić w domu….
Kiedy zaczęłam pracować w laboratorium po studiach dostawaliśmy miesięcznie tyle mleka za warunki szkodliwe, że nie mogliśmy tego przepić. Tak w latach 90-tych robiliśmy sami jogurty;-) Oprócz mleka i trochę jogurtu z poprzedniego przygotowywania nic więcej nie potrzebujemy. No jeszcze termometr i dużo czasu:-)Ale nie aż tyle co w przepisie.
OdpowiedzUsuńSuper, nie wiedziałam, że temperatura ma takie znaczenie, w instrukcji było napisane gorącą wodą i tyle. Zadziałało.
UsuńJedna z czytelniczek poprosiła o testy z "mlekiem" roślinnym - ciekawa jestem efektów!
Wszystko się da tylko trzeba chcieć, no i co najważniejsze mieć na to czas. Ja również bardzo często robie zdrowy, domowy chleb
OdpowiedzUsuńTo super :) ale następnej reklamy nie opublikuję :) pozdrawiam i proszę o pisanie z niereklamowych kont :)
Usuń