Koreanka czyli azjatyckie bistro w bramie
Dandan ramen fot. D.Szymborska |
Uwielbiam zupy, piszę o tym dość często, bo niezależnie od
tego czy to domowy rosół, Fusion ze szparagami czy coś azjatyckiego, to
parująca mieseczka na stole zawsze mnie cieszy.
Rameny lubię, ekspertką nie jestem, ba mam wrażenie, że tak
jak wcześniej wszystko nazywało się pho tak teraz nazywa się ramen.
Koreanka to malutkie bistro, ukryte w bramie. Trzeba dzwonić
domofonem! Serio. Brama przy koszykowej, tak w której mieści się kancelaria,
krawcowa itp.
Kilka stolików, brak
szyldu, śmietniki i kapliczka na podwórku studni otoczonym przez kamienice,
warszawski klimat… w Koreance.
Każdy hipster powinien być zadowolony! Najpierw domofon, potem
menu napisane na czarnej tablicy, malutkie stoliczki, które można przestawiać –
łączyć lub rozdzielać.
Kilka dań z karty, a bardziej ściany jest serwowanych tylko
w weekendy. W niedzielę po południu nie było już deseru.
Na początek marynowane warzywa. Czekadełko w wersji
koreańskiej. Potem jedliśmy kimchi – pyszne, nie za ostre, dobrze pokrojone
warzywa, pycha. Potem dania główne z przystawką – pani kelnerka uprzedziła, że
pierożki będą razem z daniami głównymi.
Ramen dobry, ostry, ale nie taki, po którym nawet skóra
głowy się poci. Szkoda, że tylko jeden kawałek pakczoj, bo bardzo lubię…mięso
mielone świetne, wywar pyszny! Do tego co rzadkie w miejscach serwujących
azjatyckie zupy – naczynie naprawdę spore, a nie takie, gdzie okazuje się, że miska
na nóżce, tylko wygląda na głęboką. Jednym słowem nie było zawodu – micha zupy
to spora porcja aromatycznego bulionu!
To niby nic super ważnego, ale pałeczki bardzo poręczne!
Drewniane i wielorazowe, pozostaje mieć nadzieję, że dobrze wyparzane…
Myślę, że jeszcze wrócę do Koreanki bo wszystko mi bardzo
smakowało, a jest jeszcze w menu kilka dań, które zapowiadają się smacznie, chciałabym
też zjeść deser…
Acha w Koreance nie napijemy się nawet piwa, jest za to dużo
napojów koreańskich w puszkach.
Ostatnio dużo czytałam o tym, jak knajpki podają jedzenie na
wynos, że strasznie, że niestarannie itp. tutaj oprócz tego, że trzeba dopłacić
2PLN za opakowanie to danie podane było dokładnie tak jak na talerzu, z taką
samą dbałością o szczegóły. Wiem, bo to samo było na stole co w pudełku. Więc
jak się śpieszycie to opcja na wynos też będzie dobrym rozwiązaniem.
Kimichi fot. D.Szymborska |
Czekadełko fot. D.Szymborska |
Pierożki, szkoda, że tylko trzy.....fot. D.Szymborska |
Brama fot. D.Szymborska |
o ile zupa dla mnie za tłusta, tak restza wygląda...bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńZamierzam w końcu tam iść zjeść. Prawdopodobnie będę jechała tam na koncert, więc już wiem gdzie zjem.
OdpowiedzUsuń