5 Bieg Chomika – czyli pomagamy psom i kotom
Przedbiegowe selfie |
Coś za darmo, coś na co przychodzą prawdziwi ludzie i przynoszą wielkie torby rzeczy dla zwierząt, a nie
tylko lajki i odkliknięcia na facebooku – mowa o biegu charytatywnym dla psów i
kotów o nazwie – Bieg Chomika.
Wczoraj biegłam w 5 edycji. Od dłuższego czasu widziałam zdjęcia
znajomych blogerów piszących o winie w bluzeczkach z chomikami, spotkałam ich
na biegu – współuczestniczyli w organizacji tych zawodów. Wino i bieganie idzie
w parze, ba czasem nawet biega!
Czwartek wieczorem, na Ursynowie, ubrani na biegowo ludzie
ciągną z wielkimi torbami kocy, pościeli, niosą spore worki karmy dla kotów i
psów.
Idea biegu prosta – my ludzie bawimy się w krążenie wokół
parku (6 pętelek) – jak chomiki, a psych i koty dostają karmę i legowiska.
To był naprawdę miły wieczór na Ursynowie. Nie przepadam zazbieganiem w kółko, cóż nie jestem chomikiem, ale tutaj kółka były znośne (dlaczego o tym w części o suplementacji). To
wszystko dzięki świetnej atmosferze, miłym wolontariuszom.
Można było się ścigać, biegać treningowo, jechać na wózku,
być ciągniętym przez psa – pełna dowolność, najważniejsze było pomaganie.
I znów impreza organizowana w tygodniu, wieczorem przyciągnęła
wielu biegaczy. Sterta karmy i legowisk była imponująca. Cieszę się, że mogłam
do tego dołożyć worek karmy.
Jeżeli komuś się wydaje, że doświadczeni biegacze, ci, którzy
biegają przez wiele sezonów nie robią błędów żółtodziobów, to są w wielkim
błędzie.
Każdy, kto startował w kilku biegach wie, co na niego
najlepiej działa w kwestii jedzenia i picia. Do tego są starty kontrolne przed
ważnymi zawodami. Jednym słowem – rozsądne jedzenie, sprawdzonych rzeczy.
A co powiecie na ostrą zupę chińską i pierożki na parze,
jako posiłek przed wieczornym biegiem?
To ja odpowiem, bo wiem to z własnego doświadczenia –
będziecie szczęśliwi, że w dwóch miejscach trasy stoją łazienki. Nie będziecie
zupełnie narzekać na pętelki biegowe, ba będziecie się cieszyć, że tak często
przebiegacie koło tojtojek!
Tyle w kwestii suplementacji przed biegowej. Albo chiński
obiad albo bieganie – razem – nigdy więcej!
To nie jest moja lodówka, ale to jest mój magnes fot. D.Szymborska |
Na mecie zamiast medalu czekał magnes na lodówkę – jak miło
być FINISHEREM Biegu Chomika.
Dziękuję wolontariuszom za świetną robotę, organizatorom
za pasję a sponsorom, za to, że przynosząc karmę dla psów mogłam gonić się jak
chomik!
Komentarze
Prześlij komentarz