Amatorsko na czas
Wiele lat temu, na baskijskiej wsi w każdy weekend obywały się zawody. Rzucanie podkową, rabanie drzewa na czas, łowienie ryb, wyścigi kolarskie, zawody pływackie, konkursy taneczne…. Najpierw przyglądałam się z boku. Zastanawiałam się o po co dorośli ludzie wstają rano by wziąć udział w jakiś dziwnych zawodach? Tak zaciekle, z wielką determinacją walczą o puchar, medal, dyplom.
Potem pierwszy raz wzięłam udział w zawodach biegowych, nie dogadawszy się na jaki dystans biegnę, ukończyłam pierwszą baskijską dyszkę na klifach Zuami. Dalej były jeszcze zawody w łowieniu ryb – nic nie złowiłam, a świetnie się bawiłam…
Podobnie jest zawodami kolarskimi w czasie Kolarskich Czwartków. To nie musi być mała baskijska wieś, żeby wszyscy się znali…. w Warszawie jest podobnie. Choć co roku przybywa trochę nowych osób, to atmosfera osiedlowej imprezki nie znika.
Jazda na czas to idealny sprawdzian tego jak trenowało się zimą. Właśnie takie były pierwsze zawody w ramach Kolarskich Czwartków.
To, że jesteśmy (lekko) szalonymi amatorami nie oznacza, że zawody nie są przygotowywane profesjonalnie.
Były:
- Rampa do zjazdu, z dedykowanym panem do trzymania siodła i „puszczania” zawodników,
- Zegar odmierzający czas i sygnalizujący czas startu,
- Foto finisz – czyli kamerka na mecie,
- Karetka pogotowia,
- Kiełbaski obok biura zawodów,
- Przemiłe panie w biurze zawodów,
- Profesjonalni sędziowie,
- Dekoracje najlepszych zawodników – podium oczywiście też,
- Pan speaker zapowiadający wszystko i wszystkich startujących,
- Numery startowe.
Fajnie, prawda?
Najważniejsi jednak byli uczestnicy – od maluchów w kategoriach żaczków i juniorów po seniorów. Każdy starał się najbardziej jak umiał, współzawodnictwo było, radości i tragedie związane z jazdą na czas i jej wynikami, również.
Obłęd w oku niewidoczny dzięki okularom słonecznym! fot. E. |
Nabierając rozpędu fot. E. |
Bawiłam się świetnie, dopisała pogoda i…. bardzo dziękuję za super cierpliwość! W końcu (bez spadania) zjechałam z rampy mając dwa buty wpięte a nie walcząc na pierwszych metrach o a) zachowanie równowagi b) wpięcie butów. Waty wyższe niż rok temu – czyli zima dobrze przejeżdżona!
Selfie z Ewą, autorką moich startowych zdjęć i zdobywczynią 3 miejsca w jeździe indywidualnej na czas |
Dlatego jak w waszej okolicy odbywają się jakieś dziwne zawody, w konkurencjach, które nigdy wcześniej Was nie interesowały to przyjdźcie, zerknijcie, wystartujcie. Takie osiedlowe, lokalne ściganie, konkurs czy inna forma rywalizacji to cudowny czas realizacji pasji! Małe zawody wcale nie oznaczą małych emocji!
Wracając do domu - to było dobre popołudnie! |
Jakiekolwiek wyzwania są dla nas dobre. Podnoszenie sobie samemu poprzeczki jest zdrowym zachowaniem :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Powodzenia w Twoich startach!
Usuń