![]() |
Karczek, orzechy, mięta, kolendra, marchewka, a pod spodem makaron i super wiosenny sos....bun tron z Oh My Pho fot. D.Szymborska |
To jest prawdziwa wiosenna sałatka! Orzeźwiająca, miętowa, chrupiąca i
pomimo dodatku mięsa smakująca bardzo „warzywnie”.
Bardzo lubię kuchnię wietnamską, jedyny problem, który mi sprawia, to, to, że jedzenie wietnamskie jest „rodzinne”, to znaczy wiele dań do spróbowania, dzielenia się. Ciężko gdy się chodzi samemu do restauracji zmówić kilka dań, bo porcje są (z reguły) tak duże, że jedną zupą można się najeść do syta. Dlatego tym bardziej, dziś cieszyłam się, że we trójkę zamawialiśmy różne dania.
Frytki z taro, podane ze świetnym sosem orzechowym. Trudne do złapania pałeczkami, taro podobne do selera i batatów zarazem. Potem wiosenna sałtka bun tron, wreszcie zupa pho. No bo jak to przyjść od Oh My Pho i nie zjeść pho?
![]() |
Wietnamskie frytki z wietnamskim keczupem fot. D.Szymborska |
![]() |
Dawno nie jadłam tak smacznych sajgonek! fot. D.Szymborska |
![]() |
No i micha pho, wersja mięsna ze wszystkimi jeszcze z dodatkowymi pierożkami....fot. D.Szymborska |
Lubię wietnamską kuchnię, powoli dojrzewam do wyprawy, na razie do Wólki
Kosowskiej, a potem może dalej….
Cieszę się, że w Warszawie przybywa miejsc z kuchnią z różnych miejsc na
świecie. Takie kulinarne podróże, które można odbyć metrem albo tramwajem, są
cudownymi wyprawami. Nie wymagają wizy, paszportu tylko otwartej głowy i
pustego żołądka, który można bardzo smacznie zapełniać….No może nie do końca,
bo to my klienci nie potrzebujemy dokumentów podróży, lecz ci co dla nas gotują
i owszem…dlatego tak ważne jest by granice były otwarte…bo przecież nie chodzi
o to by jeść tylko swojskie mielone z surówką, które też od czasu do czasu
lubię zjeść…
Oh My Pho jest przy Wilczej, nigdy nie ma miejsc do zaparkowania auta,
na szczęście pogoda coraz ładniejsza i spacer sprawia ogromną przyjemność.
Komentarze
Prześlij komentarz