Burger musi być drogi!
Domowy=najlepszy fot. D.Szymborska |
W podobnym tempie co na Facebook’u przybywa zdjęć grzybów, w mieście
powstają nowe burgerowenie. Jak grzyby po deszczu. Większość miejsc kusi
promocjami, informuje o wielkich kotletach….
Zestaw za dwadzieścia złotych, za piętnaście, w tym jest burger, sałatka, czasem frytki lub napój.
Rozumiem zakupy w hurtowniach, niskie płace w gastronomii, ale nie wierzę, że w tak niskiej cenie burger będzie przygotowany ze składników dobrej jakości. To po prostu się „nie domyka”. Albo jakość albo niska cena!
Dlatego coraz rzadziej jem burgery „na mieście”, te ze stoisk czy
foodtracków to już dawno skreśliłam – tłuszcz, tłuszcz i jeszcze raz tłuszcz! W
fastfoodach nie jadał (wyjątek zrobiłam w sierpniu i na razie nie zamierzam
powtarzać wizyty w restauracji innej niż wszystkie), mam jedynie słabość do
burgerów w hotelowych restauracjach, tam zdecydowanie tanio nie jest, za to z
reguły bardzo smacznie.
Oto jeden z lepszych burgerów, który zjadłam…u siebie w domu.
Jak dla mnie takie składniki są gwarancją pysznego jedzenia.
Patrząc na zdjęcie, i wymieniając od strony talerza:
·
Bułka (z francuskiej piekarni, bez
ulepszaczy, wiem wiem można upiec samemu, ale nie potrafię),
·
Ketchup (bez konserwantów),
·
Polski ser pleśniowy (pyszny,
ostry smak, który nadaje wyrazu burgerowi),
·
Kotlet mielony (170g mielonej
sezonowanej, wołowiny – antrykotu),
·
Boczek wędzony (bio, żeby nie był
zbyt słony),
·
Jajko od wybieganej kury.
U mnie mocno wysmażony, bo taki lubię najbardziej! I tak nie
zapomniałam, drugiej połówki bułki, po prostu wolę taką „burgerową piramidkę”.
Komentarze
Prześlij komentarz