Test przełajówki Canyon Inflite AL. 9.0
Imponujący, cudowny, szkoda tylko, że pożyczony i troszkę za duża rama....fot. T. |
Moda? Pewno troszeczkę też, ale bardziej rozwiązanie kwestii jazdy
zimą, dla szosowych zapaleńców. Coś dla tych, którzy uważają, że rower musi
mieć kierownicę „baranka”, dla tych, co nie cierpią amortyzatorów wszelakich.
Wreszcie myślę, że też dla tych, którzy lubią piękne, rowerowe kształty.
Rower pożyczony, więc jazda zachowawcza, żeby nie porysować…
Tak wiem, pedały i buty niewłaściwe, ale takie miałam i dużo po lesie
nie biegałam, więc dały radę.
Canyon Inflite AL. 9.0 zadziwia! Zaczęłam jazdą po asfalcie, czułam
jakbym jechała szosą. Inne było hamowanie – takie łatwiejsze do dawkowania.
Dzięki hydraulicznym hamulcom można łatwo przyhamowywać – dużo płynniej niż w
mojej szosie.
Wjechałam do lasu. Klęłam w
myślach (na szczęście na głos to mi się rzadko zdarza) na wszystkich wokoło. Na
mamę z synkiem na rowerku bez pedałów, na panią ciągnącą kijki, na młodego ojca
pchającego wózek. Jednym słowem przeszkadzali mi wszyscy, którzy szli wydeptaną
ścieżką.
Jechać z prędkością piechura,
to przecież nie ma sensu. Takie zachwyty słyszałam i
czytałam na temat rowerów przełajowych….
Kilka kilometrów dalej
zrozumiałam, że…..nie muszę jechać wydeptaną ścieżką! I wtedy WOW – rower przełajowy
jest cudowny. W chwili, gdy zaczęłam jechać po liściach,
błocie (trochę, bo rower pożyczony), ziemi, trawie, zrozumiałam o czym mówią
entuzjaści rowerów crossowych.
Las Kabacki, ścieżka dla rowerów fot. T. |
Trochę mi zajęło zrozumienie, że tym rowerem można zjechać "ze szklaku" fot. T. |
Dalej była górka, myślę, no to teraz będzie ciężko, rower aluminiowy,
swoje waży. Ups, ważę to ja, bo ciężar roweru przy podjazdach nie jest
wyczuwalny!
To się nawet troszeczkę rozpędziłam, tu dla odmiany obawiałam się, że
będzie tak trzęsło, ż dostanę szczękościsku. I znów niespodzianka – ten rower
ma zdolności amortyzujące. To, co o nim piszą, o technologii użytej do jego
produkcji, to wszystko prawda – nie trzęsie! Zachwyt i jeszcze raz zachwyt!
Dwa minusy to beznadziejne (dla mnie) siodełko – obciera i jakby tego
było mało to jeszcze spodenki się na nim ślizgają. Drugi minus to rozmiar ramy –
ot S jest dla mnie za duża, ale pożyczonemu
Canynon’owi nie zagląda się w szprychy, tylko cieszy się jazdą.
Temat testów w toku, jak na razie (prawie) same zachwyty, a minusy
wynikają z tego, że to nie jest mój, dopasowany do mnie rower. Ale jeszcze go
pożyczę….
Komentarze
Prześlij komentarz