Kolarski Czwartek we wtorek – relacja
Medal na szyi - uśmiech od ucha do ucha! fot. kolarz |
Zauważyłam, że mój zwyczajny tydzień potrafi być wypełniony
zawodami, nie trzeba czekać do weekendu! Można być już padniętym w środku
tygodnia!
Jak nie bieganie (GP Żoliborza) to rowerowanie…jest co robić!
To była druga edycja Kolarskich Czwartków w tym sezonie.
Coraz więcej kolarzy, emocji i chęci ścigania się. Zawody
podzielone są na rundy na różnych dystansach, najmłodsi jeżdżą najmniej okrążeni,
dorośli 12 albo 16 rund.
Lubię spotykać osoby, które mają pasje. Bo czym jest
przyjeżdżanie w środku tygodnia, po pracy po to by jeździć w kółko?
Zawody mają swój urok, atmosferę i zwyczaje.
Po pierwsze urocza ekipa w biurze zawodów i sklepiku. Można kupić
żele, napić się kawy, czasem zjeść kiełbaskę.
Wczoraj ujęło mnie to, że ogólnodostępny był spray
odstraszający owady, bo pojawiły się meszki i komary - dziękuję!
Dalej, jest i pan speaker, który zapowiada, komentuje i dba
o to by było z czego się pośmiać.
Obsługa sędziowska, profesjonalny dzwonek i kartki z
numerami rund. Do tego fotofinisz czyli kamera na „kresce”.
No i sami zawodnicy i kilka zawodniczek – w większości przemili
ludzie.
Kolarskie Czwartki łączą atmosferę pikniku starych znajomych
ze ściganiem odwiecznych rywali. Każdy znajdzie coś dla siebie!
Dla mnie start był bardzo trudny, bo nogi nie odpoczęły po
niedzielnym Velothonie, do tego długa jazda autem – niedobre połączenie.
Cieszę się, że takie imprezy się odbywają, teraz jeszcze
doszły nagrody dla najszybszych, po każdym wyścigu dekoracja – 3 panów i 3 pań.
Podział na kategorie wiekowe będzie na ostatnich czwartkach.
Wciąż można dołączyć, bo jeszcze kilka edycji zawodów przed
nami.
To co widzimy się w tygodniu, z rowerem, uśmiechem i chęcią
ścigania?
Zmęczona po niedzieli, zmęczona jeszcze bardziej po wtorku... |
Komentarze
Prześlij komentarz