Taka „Sztuczka”, że na pizzę poszłam
Modniej się nie da - piany, mchy, marynowane ryby - powitanie od Szefa Kuchni w gdyńskiej Sztuczce fot. D.Szymborska |
Kibicowałam Wałęsie oglądając na żywo finały
Top Chef kilka lat temu. Przeczytałam wiele dobrych recenzji, zrobiłam
rezerwację i bardzo cieszyłam się na kolację w gdyńskiej Sztuczce.
Zacznę od dobrych rzeczy – miła, kompetentna
obsługa kelnerska. Pani znała menu, potrafiła o nim opowiedzieć. Smaczne
jedzenie, aromatyczne dania, dobrze choć zachowawczo dobrane smaki.
Teraz te gorsze – wchodzisz i czujesz rybę,
dużo ryby w dusznym lokalu. Może klima nie działała? Nie wiem, w każdym razie
było duszno i rybno. Brak obrusów, czarne podkładki pod talerze, które nosiły
znamiona użycia, do czystych zwyczajnie nie należały. Brak wina na kieliszki z
wyjątkiem deserowego. Wreszcie co dla
mnie jest po prostu zachowaniem nie ładnym, nie poważnym i przekreślającym moją
kolejną wizytę – porcje ze standardowego menu w wymiarze degustacyjnym. Ceny
bynajmniej nie.
Degustacyjna porcja zupy fot. D.Szymborska |
Degustacyjna porcja drugiego dania fot. D.Szymborska |
Zjadłam cebulowy bulion. Dobra aromatyczna
zupa, z polskim serem Emilgrana. Porcja na kilka łyżek, pięknie podana, zupa o
temperaturze akurat do jedzenia, dodatki ciekawe, różne.
Na drugie zjadłam filet z dorsza była tapioka,
było puree z selera i bazyli, chips z papryki. Ryba dobra. Pory fajne, ale bez
podane zachowawczo bez przepysznych i aromatycznych korzonków – szkoda.
Po smacznych starterach poszłam sobie na pizzę
z pieca, bo zwyczajnie po całym dniu jeżdżenia na rowerze byłam głodna!
Sztuczko
nabrałaś mnie! Tak jak rozumiem ideę menu degustacyjnego i wręcz uważam, że
potrzebne są małe porcje, które układają historię kolacji tak zamawiając
przystawkę czy zupę i danie główne chcę zjeść kolację albo obiad.
A pizza była dobra, z pieca opalanego drewnem,
na dobrym cieście i ze świetną rukolą.
Do hotelu wróciłam z kilkoma kawałkami w pudełku, bo przecież przystawki
już zjadłam w Sztuczce, więc aż tak głodna nie byłam…
o ile ryby kocham, tak zapach ryby w lokalu mnie po prostu odrzuca.. dania wyglądające apetycznie i zachęcające do spróbowania. Ale podejrzewam, że nawet takiniejadke jak wyszedłby glodny ;)
OdpowiedzUsuń