Jak trenować triathlon i pracować? Czyli logistyczne wydłużanie dnia
On jest zadowolony, pewno zrobił właśnie trening....fot. D.Szymborska |
Non stop działająca pralka, trenażer w salonie i zawsze spakowana torba
w przedpokoju….te i inne działania wydłużające dzień…
Treningi w równym stopniu sprawiają radość co zabierają czas. Dla
amatora triathlonu oznacza to, nie lada wyzwanie. Żeby trening był efektywny
trzeba się na nim skoncentrować, a w świecie idealnym to najlepiej jest
przystąpić do niego, gdy organizm jest wypoczęty. Różnica między światem
idealnym a rzeczywistym jest taka, że mamy zabrane 8 godzin na pracę (można
jeszcze dodać dojazdy, plus nadgodziny, końcówki projektów itp.).
Oto lista małych, ale działających sposobów na wydłużenie dnia.
Wszystko to kwestia organizacji….
·
Spakowana torba – brzmi śmiesznie,
ale szukanie płetw, lub okularków zabiera minuty, które można spędzić na
basenie…dlatego ZAWSZE miejmy skompletowany i zapakowany sprzęt na trening. To
ważne szczególnie rano….
·
Pranie na bieżąco – ubrania sportowe,
techniczne, jak kto woli technologiczne mają to do siebie, że nadają się tylko
na jeden trening – trzeba je prać po każdym użyciu. Pralki mają bardzo
praktyczne programy – kilkunastominutowe programy – idealne do przeprania ubrań
zaraz po ćwiczeniach. Dzięki czemu zawsze będziemy mieli „w co się ubrać” na
kolejny trening…
·
Zaplanowane weekendy – dowcipy
mówią, że triathlonista odpoczywa w poniedziałek, bo idzie…..do pracy. Jest w
tym trochę prawdy, bo kiedy zrobić wyjeżdżenie i długie wybieganie, jak nie w
weekend. Zła wiadomość jest taka, że nie ma wysypiania się w weekend. Dzięki
porannym treningom zostanie nam czas dla rodziny i przyjaciół.
·
Poranne zorze – jeżeli wiemy, że
będziemy mieli ciężki dzień w pracy to…..zróbmy trening przed jego rozpoczęciem.
Korzyści dla nas – wykonana jednostka treningowa, dla współpracowników –
spokojny kolega, lub koleżanka. Przecież mamy ograniczoną ilość energii więc
nie będziemy się złościć….
·
Elastyczność – podmianki,
modyfikacje – trenerzy tego nie cierpią. Plany treningowe są układane tak, że
kolejność treningów ma znacznie. Jednak każdy trening jest lepszy od tego,
który się nie odbył!
·
Trenażer, rolki – to z pewnością
nie są wyrzucone pieniądze, jeżeli nie jesteśmy przekonani, to można wypożyczyć
i sprawdzić jak to jest jeździć w salonie. Trenażer to bezpieczniejsze
rozwiązanie, nie przejedzie nas auto gdy będziemy trenować po zmroku, nie
wjedziemy w meblościankę (to może zdarzyć się, gdy trenujemy na rolkach). Dla
mnie jest jeszcze jeden argument – nadrobienie wszystkich zaległości w
serialach – nagle to my będziemy tymi, co widzieli „wszystko”. Można też
przenieść się w wirtualną rzeczywistość i ścigać się na zgranych i sfilmowanych
trasach. Dochodzi jeszcze możliwość rywalizacji – czyli wszystko co
triathloniści uwielbiają!
·
Bieżnia – niektórzy mają albo duże
domy albo bardzo wyrozumiałych sąsiadów. Bieżnie nie należą do cichych
sprzętów. Wiem, bo sąsiad koleżanki miał taką w salonie – na szczęście miał
słomiany zapał i dość szybko walenie zza ściany w rytmicznych odstępach
ucichło. Znam takich co mają i sobie chwalą bieganie w garażu na przykład….
·
Plan A i plan B – dobra organizacja
+ dobre zdrowie = plan A. Ten drugi jest
po to by nasze treningi nie poszły na marne. Czasem trzeba skrócić dystans,
zmienić datę zawodów – do tego potrzebny jest plan B (obyśmy go nie musieli
realizować!).
Ps. U niektórych sprawdzają się dojazdy lub dobiegi do pracy. Jednak
tutaj logistycznie bywa to skomplikowane – nie każdy ma prysznic w pracy czy
strzeżony parking rowerowy…
Komentarze
Prześlij komentarz