Zatrułeś się w restauracji? Zgłoś to, pomóż innym!
Pyszny obiad, super kolacja, a potem dzień albo gorzej kilka wyjętych z życiorysu z powodu odchorowywania... Pewno przydarzyło się to wielu osobom, nie trzeba mieć super wrażliwego żołądka, wystarczy jakiś jeden mały zepsuty składnik..
Mój żołądek nie zawsze jest tak entuzjastycznie nastawiony do jedzenia „na mieście” jak ja.
Przygotowałam listę działań, które warto podjąć. Nie chodzi o to by zjeść za darmo kolejny obiad, czy dostać drinka, kartę podarunkową czy co tam restaurator wymyśli, tylko o to by inni się nie zatruli!
My już chorujemy, ale może uda się wycofać zepsute jedzenie, tak by ktoś inny nie cierpiał?
Może gdyby ktoś inny zareagował, to bym nie wylądowała (wiele lat temu) w szpitalu na tydzień – salmonella bywa groźna!?!
Oto lista rzeczy, które warto zrobić by pomóc innym:
- Telefon albo mail do restauracji. Dokładnie opisujemy co i o której zjedliśmy. Działania bywają różne: od wycofania całej partii potencjalnie wadliwego produktu, przez dokładne śledztwo jak było jedzenie przechowywane, podawane, poprzez brak reakcji i zwalenie na nas winy za problemy żołądkowe.
- Wizyta u lekarza. Odwadniają się nie tylko dzieci, ale również dorośli. Jeżeli lekarz skieruje nas na badania to z „automatu” poinformuje o podejrzeniu zatrucia Sanepid.
- Telefon do Sanepidu. To nie donosicielstwo to informowanie i zapobieganie kolejnym zatruciom! Jeżeli zatrucie w jednym lokalu (wystarczy przez telefon) zgłosi trzy lub więcej osób to Sanepid rozpoczyna postępowanie!
- W dobie social mediów można napisać do swoich znajomych i ostrzec co nam zaszkodziło.
Można też nic nie robić, odchorować swoje, więcej nie wrócić do tego lokalu. Jednak ja uważam, że lepiej reagować. Tu chodzi o nasze i cudze zdrowie!
Jeżeli zatrułeś się w Warszawie to zadzwoń do nadzoru żywienia a tam miłe panie przyjmą zgłoszenie (można to zrobić anonimowo) - 22 3107900
W ciągu ostatniego roku, tylko raz nie zgłosiłam zatrucia, to było w Szanghaju i jadłam w lokalnej stołówce – bariera językowa mnie pokonała.
Na koniec napiszę jeszcze, że bywają restauracje, które natychmiast reagują, przepraszają dbają o klientów, tak, że nawet po zatruciu chce się tam wrócić, bo wiadomo, że to była wpadka, która może zdarzyć się każdemu.
Wciąż się zastanawiasz czy zgłosić zatrucie? Obawiasz się, że to nie ma sensu, że Sanepid się tym nie zajmie?
Gabi zatruła się na weselu. Razem z panną młodą wylądowały w szpitalu, zaraziły się mysią salmonellą. To rodzaj salmonelli, który pojawia się wtedy gdy jedzenie ma kontakt z odchodami gryzoni. Restauracja najpierw twierdziła, że goście zatruli się wódką, potem jak wykazała kontrola Sanepidu okazało się, że w restauracji panował ogromny brud, kucharze nie mieli badań lekarskich. Sprawa znalazła finał w sądzie. Restauracja przegrała, musiała zapłacić zadośćuczynienie. Batalia była długa. Gabi radzi, żeby po pierwsze zgłaszać przypadki zatrucia, po drugie, przekonuje, że Sanepid poważnie podchodzi do zatruć, po trzecie w przypadku sprawy sądowej przydają się wszelkie dowody: paragony za leki, przejazdy taksówkami do szpitala czy potwierdzenie utraty dochodu wynikające z chorowania. Wesele obyło się w pięknej, renomowanej restauracji. Brudu z kuchni nie było widać w sali bankietowej…
ps. zdjęcie miseczki z pysznym kimchi, bo tego co mi zaszkodziło nie zamierzam publikować...
Komentarze
Prześlij komentarz