Szosa jest kobietą – czyli RaphaW100 edycja ‘17
Takie selfie tylko po 112km w świetnym, babskim, szosowym towarzystwie! |
Komercja? Pewno. Reklama? Na
100%. Mowa o Rapha Women’s 100K – czyli corocznej jeździe kobiet na dystansie
stu kilometrów. To ten moment, że jadąc w babskim peletonie wiesz, że na całym
świecie dziewczyny też są zmachane stukilometrową jazdą, że też plotkują,
cieszą się swoim towarzystwem. Takiej mobilizacji by nie było gdyby nie marka
Rapha, która wymyśliła, że raz w roku wszystkie dziewczyny, które przejadą
100km, dostaną specjalną naszywkę. Ja mam już dwie, każda z nich jest pamiątką
babskiego peletonu….
Rano, było ciemno, padało. Brr. Wizja deszczu w twarz – bo jakoś nigdy
nie pada tylko na plecy – przez 100km nie zapowiadała dobrego dnia. Pamiętałam
jak rok temu przemokłam i przemarzłam (relacja TUTAJ), z drugiej strony mogło
się wypogodzić i być tak super jak dwa lata temu (relacja TUTAJ).
Zbiórka w Dwa Osiem nad Wisłą. Mrzy, pada trochę mocniej. Stoimy pod
daszkiem, rowery mokną. Wycieramy chusteczkami siodełka i ruszamy. Była nas
prawie trzydziestka dziewczyn i 4 chłopaków „do pomocy” plus samochód z
jedzeniem i panią fotograf.
Pada, jest ciemno, ja po raz kolejny zastanawiam się kiedy kupię sobie
przeźroczyste szybki do okularów, bo te bardzo mocno przyciemnione średnio się
sprawdzają w pochmurny i deszczowy dzień.
Leje. Błoto na twarzy, peeling z piasku na nogach i rękach. Do tego
mega rwane tempo peletonu. Nic to jedziemy. Gdy tylko wyjeżdżamy z Warszawy
przestaje padać!
36km przystanek na kawę, ciastko i fajkę, tak, tak kolarki palą i to
sporo. „U Basi” – świetna kawa, super atmosfera. Ruszamy dalej, na mniej więcej
osiemdziesiątym kilometrze przerwa na wizytę w spożywczaku – miły pan
sprzedawca wpuszcza do sklepowej łazienki – napełniamy bidony i ruszamy.
Słońce, pola, krowy, trochę aut bo niestety jedziemy też uczęszczanymi drogami.
Tyle rowerów "U Basi" nad Zegrzem fot. D.Szymboska |
Kawa świetna, dziewczyny jeszcze chwaliły galaretki fot. D.Szymbroska |
Yupi Warszawa, na liczniku stówa, jeszcze 12km do „bazy”. A tu peeling
z piasku zmywa grad. Znów deszcz.
Dojeżdżamy do mety. Dużo emocji, dla niektórych dziewczyn była to
pierwsza tak długa jazda, dla innych zwykłe niedzielne kręcenie, pewne jest to,
że mimo złej pogody, byłyśmy razem i razem przejechałyśmy ponad sto kilometrów.
Dlatego, tak nie mam nic przeciwko takim komercyjny akcjom, promocji
marki – jeżeli to wszystko oznacza dużo jazdy, super towarzystwo i świetną
zabawę!
Jechałam po raz trzeci, w Warszawie była jeszcze jedna edycja, którą
przegapiłam. Wiadomo termin wakacyjny, ale warto go wpisać do kalendarza bo to
bardzo sympatyczne, babskie wydarzenie rowerowe!
Zestaw Rapha W100 - 2017 fot. D.Szymborska |
30 minut do start - lekki deszczyk....fot. D.Szymboska |
Dziękuję Karo za organizację,
Marice za batoniki, chłopakom z Ośki za „obstawę” no i czekam na zdjęcia
robione z bagażnika auta! Miło też było zobaczyć kolarskie miejsce nad Wisłą –
Dwa Osiem!
Komentarze
Prześlij komentarz