5 praktycznych rad jak jeść mniej
Włoska mozzarella, 3 rodzaje pomidorów, bazylia, dobra oliwa i sól himalajska...fot. D.Szymborska |
Na szybko, stojąc przy blacie kuchennym, przed telewizorem z opakowani,
w aucie czekając na zmianę światła…..to nie jest prawdziwe jedzenie, to
pochłanianie. Nie dbając o szczegóły wrzucamy do żołądka cokolwiek. Efekt? Nie
tylko jemy byle co ale nawet nie wiemy ile tego pogryźliśmy bo jesteśmy zajęci
czymś innym.
Uwielbiam jedzenie, wiele lat temu postanowiłam, że nie będę jadła na
stojąco – to nie było zbyt trudne. Nigdy nie zrezygnowałam z jedzenia w
samochodzie, ale tylko wtedy jak jadę jako pasażer – podróż oznacza wałówkę,
jak tylko wyjeżdżamy z garażu to jestem głodna….
Oto moja lista prostych trików, które pozwalają zjeść mniej:
·
Jak jem to TYLKO jem – nie ma komórki,
komputera, tylko talerz przede mną,
·
Jem na siedząco – wyjątek robię dla barów
tapas, w których panuje z reguły ścisk i normą jest stanie przy barze,
·
Ładnie podaję jedzenie – no dobra w kwestii
lasagne albo wołowiny po burgundzku to ciężko o doskonale śliczny talerz, ale z
resztą można spędzić o kilka minut dłużej stojąc przy kuchni i wyserwować
śliczne danie! Nie trzeba specjalnych zdolności, bardziej się przyda staranność
i wprawa – że listek zielony nie tylko ślicznie wygląda ale też dobrze smakuje,
a staranne ułożenie marchewki pozwala dłużej cieszyć się obiadem. Wreszcie jak
uda mi się coś ładnie ułożyć na talerzu to jeszcze bardziej się cieszę z
przygotowanego posiłku i jem wolniej, czyli w efekcie zjadam mniej!
·
Zawsze przekładam jedzenie, które zamówiłam, nie jem w opakowaniach „na
wynos” – tak, wiem, jednym z plusów zamawianego
jedzenia jest, to, że można zjeść i wyrzucić opakowanie – zero zmywania. Tyle,
że nic nie smakuje dobrze ze styropianu albo z plastikowego kubełka.
Kilkadziesiąt sekund – jedzenie na talerzu, w misce, normalne sztućce i patrz
punkt pierwszy!
·
Turkucie podjadki nakładają sobie mniejszą porcję – uważam, że jak gotuję to próbuje, nie podam czegoś czego smaku nie
jestem pewna (wyjątek lasagne) co znaczy, że próbuję potraw w czasie ich
przygotowywania. Uwzględniam „podjadanie” przy nakładaniu końcowej porcji.
Pyszne rzeczy jak tarty ser, prażone orzeszki….wyjadam w czasie gotowania. Nikt
nie jest doskonały, ale jak zdaję sobie sprawę ile zjadłam w czasie gotowania
to mniejsza porcja załatwia sprawę przejadania się.
Na zdjęciu zwykła sałatka włoska – tyle, że kolorowe pomidory smakują
lepiej, a porwana kulka mozzarelli zastępuje jej większą porcję, do tego ładne
podanie i….zjem mniej….
pierwszy punkt jest kluczowy :)
OdpowiedzUsuńZ filozofii Kaizen dodał bym, żeby kęs pokarmu, który akurat żujemy, gryźć i żuć jak najdłużej, wtedy szybciej czujemy się syci, przez co zjadamy mniej :)
OdpowiedzUsuń